Translate

poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 5

*Naty*
Właśnie siedzimy z Maxim na kanapie i oglądamy jakiś demny serial, którego chyba żadne z nas nie ogląda. Ja cały czas myślę o Fran, a Maxi cały czas robi coś ma tel chłopakowi w oczy
- Z człowiekiem - zaśmiał się i znów zaczął coś pisać
- Bo się obrażę - zrobiłam smutną minkę - Mam być zazdrosna?
- Piszę z Diego - westchnął a ja aż podskoczyłam
- Co z Fran?! Ona nie odbiera telefonów - znów się zasmuciłam
- Może zadzwonimy do niego na skype? - spytał
- Geniuszu, on nie ma laptopa
- Właśnie wziął... - nie dałam mu dokończyć
- No to dzwoń! - krzyknęłam
Sekundę później całkowicie nie interesowały nas wiadomości w telewizji, a siedzieliśmy z laptopem na kolanach.
- Diego! Co z Fran?! - krzyknęłam
- Źle, cały czas płacze. Bardzo się o nią martwię, jutro pogrzeb, nie wiem czy ona to wszystko wytrzyma - powiedział cicho
- Ej, wy jesteście w hotelu? - spytał Maxi
- Nie, w domu jej cioci. Fran na szczęście już zasnęła, ostatnio miała z tym problem - westchnął
- Biedna... - powiedziałam i zachciało mi się płakać
Nawet nie zauważyłam jak łzy zaczęły spływać mi po policzku
- Czemu płaczesz skarbie? - spytał smutno Maxi i mocno mnie przytulił
- Tak mi jej szkoda... - powiedziałam
Maxi delikatnie mnie od siebie odsunął i pocałował mnie w czółko, co wywołało na mojej twarzy delikatny uśmiech
- Diego, możemy pogadać? - usłyszałam głos w laptop
- Francesca! - krzyknęłam
- Rozmawiasz przez skype? - spytała zdziwiona i podeszła do chłopaka - Hej Naty, cześć Maxi - powiedziała wymuszając sztuczny uśmiech
- Co się stało? - spytał brunet obejmując ją
- Nic... Potem ci powiem. Zresztą, chyba w czymś przerwałam - zwróciła się do nas - Jak tam?
- To chyba my się o to pytamy. Diego mówił że  z tobą źle- powiedział Maxi ale ugryzł się w język - Martwimy się\
- No właśnie. Na dodatek mega za wami tęsknimy - powiedziałam
- My za wami też.. - powiedziała czarnowłosa - Pojutrze już będziemy w domu, to nie tak wiele - próbowała się uśmiechnąć ale jej nie wyszło
Nagle usłyszałam grzmot
- Maxi... będzie burza - powiedziałam przestraszona
- Boisz się? - spytał zdziwiony
- No bo ja mam... burzofobię! - krzyknęłam
- Ale wiesz że coś takiego nie istnieje?
- No i co z tego... - powiedziałam cicho
- Musimy kończyć - westchnął Diego - To, do za dwa dni
- Paa! - powiedzieliśmy i chwilę potem brunet się rozłączył - Maxi ale ja serio mam burzofobię
- Nie mów do mnie po Chińsku!
- Boję się burzy, okej?! - krzyknęłam i opadłam na kanapę
Na początku zaczął się śmiać, ale po chwili domyślił się że to nie był żart.
- Nie bój się, przecież jesteś ze mną - objął mnie ramieniem - Obronię cię - szepnął mi do ucha a ja pocałowałam go w policzek
- Dziękuję... - uśmiechnęłam się
- Za co? - nie krył zdziwienia
- Za to, że jesteś - delikatnie musnęłam usta chłopaka


- To chyba ja powinienem ci za to dziękować. Nie wiem, co bym, bez ciebie zrobił. Nie wyobrażam sobie co by było gdybym nie poszedł do studia, nie poznał cię. Kocham cię nad życie, jesteś najlepszym co mnie spotkało. Przy naszej miłości wszystko zaczyna być kolorowe, wesołe. A my... Błyszczymy wśród tego wszystkiego. Wiesz dlaczego?
- Dlaczego...? - spytałam zaciekawiona
- Dlatego, że nasza miłość jest tak mocna... Kocham cię - powiedział a ja mocno go przytuliłam i zaczęłam płakać - Dlaczego płaczesz...? - spytał smutny i otarł opuszkami palców moje policzki
- To... To było piękne Maxi - uśmiechnęłam się - Nikt w życiu mi czegoś takiego nie powiedział - westchnęłam
- Dla twojego uśmiechu muszę to robić częściej - uśmiechnął się
- Jesteś cudowny - wtuliłam się w tors Maxiego
- Ty cudowniejsza... - powiedział a ja się zarumieniłam
- Maxi.... - zaczęłam
- Tak?
- Wiesz, że... Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. Wyobrażam sobie cudowny dzień, ptaszki śpiewają, tęcza, słońce. jest idealnie... Każdy by tak pomyślał. Ale tylko z jednego powodu jest idealnie.
- Jak to? Przecież jest ich wiele, te ptaki, te słońce... - przerwałam mu
- Nie. To nie dlatego... Bo, gdyby było to wszystko... Ale bez ciebie, no to nie miałoby dla mnie znaczenia. Znasz już odpowiedź?
- Nie...
- To dzięki tobie jest tak cudownie. Dzięki naszej miłości, reszta rzeczy to zbędne dodatki. Nasze uczucie przewyższa wszystko
Usłyszałam piorun i aż podskoczyłam. Zwinęłam się w kłębek a po chwili kłębek którym byłam ja znalazł się w objęciach Maxiego
- Nie bój się... Zawsze będę z tobą - powiedział i pocałował mnie w czółko
__________________________________________________________________
Jest rozdział :) Szczerze? Jestem z niego dumna. Podoba mi się, a ostatnio naprawdę miałam brak weny. Napiszcie co sądzicie :)
Domi Nika



3 komentarze:

  1. cudowny
    naxi wyraza sobie milosc i za co sie kochaja ich milosc jest mocna i bedzie kochac do konca i na zawsze bedzie razem
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej misia!
    Się stęskniłam!
    Hehe..
    W końcu TYLKO moje Naxi!
    Super!
    Maxiu taki romantyk...
    Natalka płacze?!
    Nie.. Przy Maxim nie może..
    No chyba ze jak napisałaś ze szczęścia...
    Słodziaki...
    Dziękuję że dodałaś w końcu!
    Cudowne!!!
    Dzisiaj u mnie naxt....
    Do zobaczenia ;))
    Nuśka x.x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam, że będzie Naxi i słowa dotrzymałam ;) Hehe no oczywiście że Natalka płakała ze szczęścia <3 Dziękuję ze miłe słowa :) :*

      Usuń