Translate

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział 8 [Miłość]


Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości

Dedykacja dla: Nuśki Ponte i NataliiPonte 

Emma
- Nie wiem co powiedzieć... - zaśmiałam się
- Po prostu się zgódź - złapał mnie za rękę
- Dobrze, zgadzam się! - pisnęłam i rzuciłam się na szyję mojego nowego chłopaka
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - uśmiechnął się - Podkochiwałem się w tobie od dawna, ale bałem się wyznać uczuć... Jesteś cudowna
- Nie musiałeś się bać, zresztą miałam tak samo 
- Ostatnio słyszałem że byłaś z Simonem, wtedy straciłem nadzieję na odwzajemnienie mojej miłości. Teraz czuję się jakbym miał skrzydła i potrafił latać
- Też się tak czuję - głos mi zadrżał - Ale... 
- Co się stało? - posmutniał
- Nie przeszkadza ci że przyjaźnię się z Hope?
- To bardzo miła dziewczyna, chętnie się z nią zaprzyjaźnię
- To dobrze - uśmiechnęłam się - Z kim ty się w ogóle przyjaźnisz?
- Z Olivierem i Simonem
Wszystko mignęło mi przed oczami

*- Jesteś zła? - powiedziałam smutno - Nie wiedziałam że ci się podoba...
- Nie podoba! - krzyknęła - Nienawidzę go, wiedziałaś o tym
- Posłuchaj...
- Nie! On jest jak reszta! - krzyczała - Jedyne co chce to pośmiać się z bólu innej osoby! - mówiła takim głosem, że myślałam iż zaraz się rozpłacze
- Tak cię zranił?
- Chciał - po jej policzku spłynęła łza? Hope płacze?!
- Przykro mi... - mocno ją przytuliłam

- Z Wiktorem i Simonem? - głos mi zadrżał
- Coś nie tak?
- Oni chcieli ją zranić! - krzyknęłam - Przez nich płakała!
- O co ci chodzi? Nie rozumiem...
- Nic nie rozumiesz?! Mógłbyś nie kłamać! - zaczęłam płakać
Przerażony chłopak mocno mnie przytulił. Wyjęłam z kieszeni telefon i pokazałam mu screeny które wysłała mi Hope. Screeny rozmowy Simona z Olivierem...

**18:19
Od: Simon
Do: Olivier
Stary, rodzice mi powiedzieli że dziś idziemy do domu Hope. Jest okazja żeby się pośmiać

19:22
Od: Olivier
Do: Simon
Ale siara, chociaż... może być beka. Udaj że ją kochasz, spróbuj pocałować. Jutro na oczach całej klasy z nią zerwij

19:23
Od: Simon
Do: Olivier
Niezły plan, no problemo, zaraz się za to zabiorę

19:25
Od: Olivier
Do: Simon
Jesteś niezły koleś Simon, fajnie że będziesz chodził do naszej klasy. Powo z Hope

- Kiedy to było? - spytał chłopak
- Dzień po przyjeździe Simona, to screeny z jego telefonu gdy Hope go przyłapała...
- Nie miałem pojęcia - westchnął - Zadzwonię do niego w domu, wszystko wyjaśnię. Dobrze?
- Dziękuję - mocno go przytuliłam - Już się bałam że chcesz mnie zranić
- Nie potrafiłbym Emmo, kocham cię - powiedział i namiętnie mnie pocałował


* -  część rozdziału 5
** - część rozdziału 2 [Oszustwo]
_______________________________________________________________
Macie taki krótki nudny rozdział na dobranoc
Na pewno po tej nudzie szybko zaśniecie haha xdd
Dziś tylko perspektywa Emmy, następnym razem będzie Hope obiecuję xd
Widzę że jednak polubiliście Jorge :D Pls nie mylić z Violettą
Po prostu spoko imie xdd 
Nwm... Jorgemma? Może być xd
4 kom - next
DomiNika :*


piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 7 [Strach]


Między mężczyzną a kobietą przyjaźń jest niemożliwa.
Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość - tak, lecz
nie przyjaźń...

Hope
Stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć. Otworzyłam usta, ale nie potrafił się z nich wydobyć ani jeden dźwięk. Spojrzałam na niego niepewnie, widziałam że był przestraszony
- Nie mogę
- Co? - głos mu zadrżał, był w wyraźnym szoku - Jak to? Dlaczego?
- Przepraszam Simon - powiedziałam cicho - Boję się, że znowu mnie zranisz
- Zaufaj mi
- Nie potrafię - schyliłam głowę - Po porostu nie potrafię
- I tak nie masz z kimś iść
- Wolę iść sama...
- Niż ze mną?
- Nie uważaj tego jako obrazę - westchnęłam - Po prostu już raz chciałeś mnie zranić
- Rozumiem - mruknął
- Muszę już iść 
- Oczywiście - prychnął - Idź, ale pilnuj się Hope
- Co to znaczy?
Chłopak nic nie mówiąc odwrócił się na pięcie i odszedł. Zbytnio się nie przejmując zrobiłam to samo. Usłyszałam cichy szloch, gdy odwróciłam głowę na ławce niedaleko zauważyłam płaczącą przyjaciółkę
- Emma! - krzyknęłam i szybko do niej podbiegłam
Usiadłam obok i mocno przytuliłam dziewczynę
- Co się stało? - spytałam przestraszona
- Pamiętasz Jorge?
- Kiedyś ci się podobał, nie?
- Tak - wytarła łzy - Miał zaprosić mnie na bal
- To chyba dobrze? - delikatnie się uśmiechnęłam
- Zaprosił Vici - ponownie się rozpłakała
- Victorię Johnson? Tą głupią małpę? - prychnęłam - Nie przejmuj się, widocznie się nie zna
- Ale... Ja go kocham Hope
Nagle zauważyłam że za nami stoi sam Jorge...
- Emma, ty mnie kochasz? - spytał

Emma
Szybko się odwróciłam. Przybrałam poważną minę i otarłam łzy. Poprawiłam włosy i niepewnie do niego podeszłam. Blondyn również się do mnie zbliżył
- Hope, zostawisz nas samych? - spytał
- Jasne... - zająknęła się brunetka i odeszła
- Dlaczego mi nie powiedziałaś
- To nie prawda - powiedziałam szybko
- Ja i tak wiem swoje, widzę jak na mnie patrzysz swoimi dużymi, niebieskimi oczami...
- Jorge, posłuchaj - westchnęłam
On jednak przerwał mi łącząc nasze usta w głębokim ale i delikatnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po paru minutach. 
- Dlaczego to robisz? - spytałam - Podoba ci się Vici, ale mnie całujesz
- To nie prawda...
- Jakoś zaprosiłeś ją na bal!
- Kocham cię Emma - stanęłam jak wryta
- To kłamstwo...
- Nie, naprawdę cię kocham. Wcale nie zaprosiłem Victorii, chciałem zobaczyć jak zareagujesz. Bałem się wyznać swoje uczucia. Ale gdy usłyszałem co powiedziałeś, poczułem że świat otwiera wobec mnie swoje ramiona i woła ,,powiedz jej, nie jesteś jej obojętny tak jak ona nie jest tobie, nie zmarnuj tego''. A więc stoimy tutaj, z uśmiechem na twarzy i już wiemy, że tak naprawdę nie trzeba było się obawiać
- Wow... - powiedziałam cicho - To było piękne
- Emma, jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką znam. Proszę... Czy zostaniesz moją dziewczyną oraz pójdziesz ze mną na bal?

_______________________________________________________
Macie taki sobie rozdział
Dedykacja dla Nuśki :**
Dziękuję że jesteś <3
Chcecie żebym wprowadziła pytania?
Jeśli tak to napiszcie
4 kom - next
DomiNika

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 6 [Zrozumienie]


Simon, 6 dni do balu
Siedzę na ławce przed szkołą i czekam na Hope. Tak, po 6 dniach błagania w końcu zgodziła się ze mną pogadać! Muszę w końcu zacząć ją podrywać bo tak od razu to nie zadziała! Na początku się z nią zaprzyjaźnię, a za 3 dni będzie moja, pójdziemy sobie na bal, a później złamię jej serce i zabiorę przyjaciółkę. Plan idealny, jestem geniuszem. Nagle zauważyłem przy sobie Hope, oczywiście ta sama stylówa co zawsze, ciekawe jak wygląda w sukience i rozpuszczonych włosach....
- Hej Hope - uśmiechnąłem się
- Cześć... - powiedziała cicho i spuściła głowę - Chciałeś pogadać
- Tak, prosiłem cię dość długi czas - zaśmiałem się
- 6 dni to nie tak dużo - mruknęła
- Skąd wiesz że 6?
- Myślisz że nie uczę się liczyć na matematyce? - również się zaśmiała
- Dawno nie widziałem cię uśmiechniętej
- Taa... - znowu lekko się uśmiechnęła - Co z Emmą?
- Nie pytałaś jej?
- Unikała tego tematu, ale nie wyglądacie na pokłóconych
- Postanowiliśmy zostać przyjaciółmi
- To dobrze, moim zdaniem nie pasujecie do siebie
- Jaka ty szczera - wybuchłem śmiechem
- To o czym chciałeś pogadać?
- Tak dobrze się dogadujemy Hope, dlaczego mi nie wybaczysz? - posmutniałem - Nie chciałem cię zranić, proszę, może zostaniemy przyjaciółmi?
- No nie wiem....
- Proszę
- Dobra
- Serio?! - krzyknąłem - Jest! - ryknąłem
Złapałem ją w talii i zakręciłem w okół własnej osi a ona zaczęła piszczeć
- Simon! Puść mnie! - śmiała się
W końcu odłożyłem ją na ziemię
- Mogę ci zadać pytanie?
- Nie zostanę twoją dziewczyną - prychnęła
- Chodzi o coś innego... - powiedziałem poważnie
- O co takiego? - również spoważniała
- Pójdziesz ze mną na bal?

Emma
Zostało tylko 6 dni do balu, a Jorge dalej mnie nie zaprosił... Słyszałam że chce iść albo ze mną albo z moim największym wrogiem, Victorią
- Emma... - usłyszałam głos za sobą
Szybko się odwróciłam, poczułam że moje serce zaczęło szybciej bić
- Jorge... - powiedziałam szybko - Co ty tu robisz? - lekko się uśmiechnęłam
- Pewnie doszły cię słuchy że mam zaprosić cię na bal - zaśmiał się
- Yyy... Tak
- No więc, chodzi o to... - no powiedz to - Przepraszam, ale zaprosiłem Vici

_______________________________________________________________________
Dobra, macie już ten głupi rozdział xd
Zabijecie mnie pewnie ale trudno xdd
Od dziś mam okularki, ale szczerze? Czuję się świetnie :D
Dziękuję Nuśce za wsparcie <33
3 kom - next
DomiNika :*


poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 5 + ważna notka pod rozdziałem


Emma
- Obiecaj... - warknęłam
- Spokojnie, obiecuję - zaśmiał się
- Simon, mówię poważnie
- Nie martw się, nie zranię jej - powiedział i mocno mnie przytulił
- Lecę poszukać Hope, pewnie jest w lekkim szoku - zaśmiałam się
- Pójdę z tobą...
- Lepiej idź do domu, niech trochę ochłonie - mrugnęłam do niego
Wyszliśmy z domu, pożegnaliśmy się i poszliśmy w dwie przeciwne strony. Z daleka na ławce zauważyłam siedzącą brunetkę. Mimo wysokich koturnów pobiegłam najszybciej jak mogłam i usiadłam obok niej
- Cześć - uśmiechnęłam się
- Hej - mruknęła spuszczając głowę w dół
- Jesteś zła? - powiedziałam smutno - Nie wiedziałam że ci się podoba...
- Nie podoba! - krzyknęła - Nienawidzę go, wiedziałaś o tym
- Posłuchaj...
- Nie! On jest jak reszta! - krzyczała - Jedyne co chce to pośmiać się z bólu innej osoby! - mówiła takim głosem, że myślałam iż zaraz się rozpłacze
- Tak cię zranił?
- Chciał - po jej policzku spłynęła łza? Hope płacze?!
- Przykro mi... - mocno ją przytuliłam - Nie płacz
- Ja nie płaczę... - warknęła - Oczy mnie szczypią
- Dobra, powiedzmy... Może się do niego mylisz? Jest tutaj nowy, wpadł w złe towarzystwo. Musiałabyś bliżej go poznać... Ja poznałam i jest... spoko
- No w końcu z nim jesteś... nie?
- No tak - poprawiłam się szybko - Ale próbuję patrzeć z twojej perspektywy
- Aha...?
- No - zaśmiałam się - Nie złość się na mnie
- Nie jestem zła, troszkę zawiedziona - uśmiechnęła się
- Wiesz co? Ty naprawdę jesteś super przyjaciółką
- Dzięki - zaśmiała się - Ty też - powiedziała i mocno mnie przytuliła

Simon
Lekko znudzony podszedłem do przytulających się dziewczyn
- Pogodziłyście się? - mruknąłem
- Simon?! Co ty tu robisz?! - krzyknęła Emma 
- Ekhem...
- To znaczy... skarbie - uśmiechnęła się
- Coś sztuczne to było - zdziwiła się Hope
- No wiesz, nie jestem przyzwyczajona do tego że jesteśmy razem - zaśmiała się blondynka
- Simon ile razy mam ci mówić że masz się do mnie nie zbliżać! - krzyknęła Hope
- Dalej jesteś zła? - spytałem zirytowany - Niech ci już przejdzie...
- Chciałeś mnie pocałować, a potem wyśmiać przy całej szkole!
- Co?! - krzyknęła Emma, ups... zapomniałem jej powiedzieć
- Skarbie, to nie tak... - o przynajmniej mam powód żeby udać zerwanie
Tak... Dalej mam pomysł jak zniszczyć Hope. Postanowiłem być w udawanym związku z Emmą, żeby dziewczyna była zazdrosna. Tuż przed balem ona pójdzie z kimś innym, a Hope żeby zdać będzie zmuszona iść ze mną. Oczywiście tam z nią poflirtuję, zostaniemy parą. A w szkole z nią zerwę
- Jak to nie tak?! - krzyczała... czyli zrozumiała o co mi chodzi
- Misiu...
- Jakie misiu?! Jak mogłeś być tak podły - zaczęła płakać, wow... wczuła się
- Tak mi przykro
- Nie odzywaj się do mnie! - krzyczała
- Proszę, wybacz mi...
- Nienawidzę cię!
- Emmuś
- Zostaw mnie!!!
Posłusznie ze spuszczoną głową odszedłem, po chwili dostałem sms'a

15:16
Od: Emma
Do: Ja
Podobało się przedstawienie? Hope się wczuła, cały czas mnie przytula. Trochę mi jej szkoda, nie chcę jej okłamywać

15:18
Od: Ja
Do: Emma
Spokojnie, za niedługo to się skończy

Emma jest spoko, ale żeby doszczętnie zniszczyć Hope powiem jej o tym że knułem spisek z nią i tak naprawdę nie byliśmy razem. Pokłócę, ale jakoś nie jest mi specjalnie przykro. Dalszą drogę do domu szedłem z uśmiechem na twarzy, wszystko idzie po moim planie... 

__________________________________________________________________________
No to tak... Zaczynam  żałować że wróciłam
Dlaczego? Bo nie ma sensu pisanie dla jednej osoby
Moim zdaniem szkoda mojego czasu i wzroku
Tak, od dziś mam okulary bo cały czas siedze na bloggerze i piszę te rozdziały
Jest to bez sensu, skoro robię to po nic
Jak ilość wyświetleń i komentarzy nie podrośnie, będę zmuszona odejść ponownie
4 komentarze - next
DomiNika

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 4 [Kłamstwo]


Hope, 12 dni do balu
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Nie odebrałam. Przez te dwa dni Emma nie daje mi normalnie funkcjonować! Cały czas wydzwania, pisze sms'y, a najgorsze gdy przychodzi pod mój dom. Na dodatek co chwilę pyta się co łączy mnie i Simona. Dziś jej to chyba muszę wyjaśnić bo zaczyna mnie to wkurzać
- Córcia! - usłyszałam krzyk mojego taty - Jadę do znajomych, wrócę wieczorem!
- Dobrze tato! - odkrzyknęłam 
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, wyszedł... Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, spięłam włosy w kucyk i ubrałam to co zwykle: biały T-shirt, czarną bluzę i rurki.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki. Gdy zjadłam wzięłam telefon i klucze po czym wyszłam z domu. Na miejscu byłam po 5 minutach. Zapukałam do drzwi domu Emmy, otworzyła mi jej mama
- Witaj Hope, wejdź - uśmiechnęła się kobieta
- Dzień dobry, jest Emma?
- Rozmawia z kolegą, są w kuchni
Poszłam do wymienionego pomieszczenia, w drzwiach stanęłam jak wryta
- Simon? - zdziwiłam się
- Hope! - krzyknęła Emma i mocno mnie przytuliła - Nie wiedziałam, że przyjdziesz więc go zaprosiłam
- Wy... wy się przyjaźnicie? - głos mi drżał
- A co Corine... zazdrosna? - zaśmiał się brunet - Czyżbyś chciała się zaprzyjaźnić?
- Z tobą, nigdy...
- Miałem prośbę do Emmy, dość osobistą, ale skoro już jesteś to cię nie wywalę...
- To jej dom, nie masz prawa mnie wyrzucać... - powiedziałam cicho
- Jaką prośbę masz do mnie? - zmieniła temat Emma
- Emmo, jak dobrze wiesz... za dwa tygodnie odbędzie się szkolny bal...
- No tak - uśmiechnęła się
- Czy...  chciałabyś wybrać się na niego ze mną?
- Tak! - pisnęła dziewczyna
Chłopak zbliżył się do niej i namiętnie ją pocałował


- Jesteście parą? - spytałam zdziwiona
- Oj przepraszam, przez to wszystko zapomniałam ci powiedzieć - zachichotała Emma
Czy ona musi być taka wnerwiająca? Jak chcę się z nią zaprzyjaźnić to zaczyna chodzić z moim wrogiem...
- Ile wy się znacie? - prychnęłam
- Z dwa dni - mruknął Simon - A co?
- Dwa dni?! - krzyknęłam - I jesteście parą?!
- Miłość od pierwszego wejrzenia - rozmarzyła się blondynka
- Was chyba powaliło!
- Zostaw moją dziewczynę! - krzyknął chłopak
- To też moja przyjaciółka, ostrzegam cię... Jeśli tylko ją zranisz to jesteś martwy - warknęłam i wyszłam z domu

Emma
- Simon... - westchnęłam - Po co jej to robimy?
- Niech będzie zazdrosna, będzie zabawa - zaśmiał się
- To moja przyjaciółka... Na dodatek mam już chłopaka na bal
- Spokojnie, przecież wiem. Gerard się o tym nie do wie, tak samo Hope....
- Ale obiecujesz że zaprosisz ją na bal?
- Obiecuję - uśmiechnął się - Jesteś spoko kumpelą
- Obiecasz mi coś jeszcze?
- Yyy co takiego?
- Nie zranisz jej?
______________________________________________________________________
Taka końcówka :D każdy teraz cooooo
Buahaha zła ja ^^
Czemu nie ma komentarzy? :/ trochę to przykre...
Widze że jednak potrzebny szantaż...
3 kom - next
Ciekawe ile wam to zajmie ;_;
DomiNika

piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 3 [Przyjaźń]


Hope
- Czemu mnie szantażujesz? - spytałam - Po co mam cię całować?
- Podobasz mi się malutka - dotknął mojego policzka - To jak? - zaczął się do mnie zbliżać
Przymknęłam oczy, dzieliły nas milimetry. Gdy już nasze usta miały się złączyć szybko się odsunęłam
- Dlaczego sądzisz że jestem taka głupia? - prychnęłam
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj debila - warknęłam - Nie będziesz sobie robił ze mnie żartów, żałuj że ze mną zadarłeś chłopczyku. A tak w ogóle, twoi rodzice już wychodzą. Więc im chyba nie przerwiesz
- O co ci w ogóle chodzi?
- Zakład z Olivierem nic ci nie mówi?
- Wcześniej wydawałaś się milsza... - powiedział cicho
- No to się zdziwiłeś. Dla ciebie... zaczyna się piekło. A już jutro po szkole zaczną chodzić nowe nowinki. Chcesz wiedzieć jakie?
- Powiedz...
- Simon Mayer chciał pocałować Hope Corine i wyznał jej miłość. Brzmi całkiem dobrze, co nie?
- Hope nie rób tego...
- Pozdrów ode mnie Oliviera i załóż sobie hasło na telefonie, nara - pomachałam mu, po chwili usłyszałam głos jego ojca
- Simon, idziemy! - krzyknął mężczyzna
- Nienawidzę cię Hope - warknął
- Wzajemnie - uśmiechnęłam się
Poszliśmy do salonu gdzie żegnali się nasi rodzice
- Masz cudowną córkę William - zaśmiała się kobieta
- A ty masz cudownego syna Caren - no nie jestem tego taka pewna 
- Do widzenia państwu - uśmiechnęłam się
- Simon, no powiedz coś - zganił go ojciec
- Do widzenia - mruknął
- Wstał dziś lewą nogą - zaśmiała się kobieta - Od jutra będziecie codziennie widywać się z Hope
- Jeeej - udaliśmy szczęśliwych
- Dobrze, to my lecimy. Papa 
Gdy w końcu wyszli rzuciłam się na sofę. Tata do mnie podszedł i pocałował w czoło
- Dzielna dziewczyna - zaśmiał się - Co powiedz na popcorn karmelowy?
- Tak! - krzyknęłam i pobiegłam do kuchni

Emma
- Emma, skarbie. Pobudka! - usłyszałam głos mojej mamy - Bo zaśpisz do szkoły! - o nie, nie pozwolę na to
Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Tak wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i ubrałam ten zestaw


Poszłam do kuchni gdzie czekały już na mnie ciepłe naleśniki. Usiadłam przy stole i zaczęłam zajadać
- Emma, a może poszłabyś dziś po Hope? Dziewczyna wydaje się być samotna - powiedziała przygnębiona
- Mamo, ona mnie nie cierpi. Zresztą tak jak wszyscy, a Hope to zupełne przeciwieństwo mnie - westchnęłam
- Oj przestań, mogłabyś chociaż spróbować się z nią zaprzyjaźnić
- Próbowałam, ale to na nic...
- No to spróbuj jeszcze raz - mrugnęła do mnie i spojrzała przez okno - Patrz, idzie!
Pożegnałam się, wzięłam plecak i wybiegłam z domu
- Hope! Hope! - krzyczałam i biegłam za dziewczyną
Brunetka odwróciła się wyraźnie zdziwiona. Po chwili stałam tuż przy niej
- Emma, mogłabyś w końcu przestać mi truć dupę? - mruknęła
- Przepraszam... Po prostu...
- Po prostu co?!
- Nie rozumiem czemu nie chcesz się zaprzyjaźnić....
- Posłuchaj, ja rozumiem że nie masz przyjaciół itd. ale... nie za bardzo za tobą przepadam
- Zrozumiałam, nie było tematu.... - resztę drogę szłyśmy w ciszy, mogłam się domyślić że tak mnie potraktuje
- Musze lecieć coś załatwić, trzymaj się - pomachała mi i gdzieś zniknęła
Chciałam usiąść na ławce, ale zauważyłam że siedzi tam jakiś chłopak. Był dość wysoki, miał brązowe włosy i niebieskie oczy. Czytał książkę co zwróciło moją uwagę. Podeszłam do niego
- Yyy hej - zaczęłam nieśmiało - Mogę się dosiąść?
- Pewnie - ukazał mi rząd swoich białych zębów
- Jestem Emma - podałam mu rękę
- Simon - odwzajemnił uścisk
- Nie widziałam cię tu nigdy 
- Jestem nowy - zaśmiał się - Jedyne kogo poznałem to...
- Emma nie rozmawiaj z nim - przy nas pojawiła się Hope
- Czemu? - zdziwiłam się
- To dupek, nie powinnaś się z nim zadawać
- Nie mów tak o nim, to że o każdym tak sądzisz nie znaczy że taki jest
- Uwierz znam go lepiej od ciebie
- A co Hope, może zazdrosna? - spytał chłopak podchodząc do brunetki
- O ciebie w życiu. Dla twojej wiadomości plotka już roznosi się po szkole, zostaw Emmę
- Bo co...
- Powiedziałam zostaw ją! - ryknęła
Chłopak dość zdziwiony odszedł, dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie
- Przepraszam... Po prostu on lubi ranić
- Skąd wiesz?
- Zaufaj mi i jak chcesz... możemy się zaprzyjaźnić - uśmiechnęła się
- Serio?! - pisnęłam
- Tak - zaśmiała się


________________________________________________________________
Nie było tych trzech komentarzy, ale macie
Będę starała dodawać się codziennie rozdziały
Przepraszam że tak późno, jutro będą szybciej
Tylko plis, komentujcie bo nie będę ich dodawała :D
DomiNika

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział 2 [Oszustwo]


Hope
Szybko wstałam, otrzepałam się i pobiegłam przed siebie. Zamknęłam się w łazience i spojrzałam w lustro. Spokojnie Hope... to nic, oni ci zazdroszczą.
- Znowu się widzimy panno Corine - o nie, znowu moja wychowawczyni
- Proszę, niech mi pani mówi Hope. Nienawidzę swojego nazwiska - spuściłam głowę
- Coś nie tak? - spytała podchodząc do mnie
Ciekawe co ją to obchodzi...
- Wszystko dobrze - powiedziałam szybko
Wyszłam z łazienki i poszłam pod klasę. Lekcje minęły mi dość szybko. Oczywiście nie obeszło się bez ośmieszania mnie. Codzienność...
Włożyłam do uszu słuchawki i ruszyłam w stronę domu. Przede mną szła Emma, ale nie chciałam żeby mnie zauważyła. Dziwi mnie, że chce się ze mną zaprzyjaźnić. Pech chciał, że ja z nią nie. Gdy skręciła przyspieszyłam, po 5 minutach byłam już w domu
- Tato! - krzyknęłam
Po chwili zjawił się koło mnie
- Misia ubierz się jakoś ładnie, mamy dziś gości. Będą za pół godziny - uśmiechnął się
- Co...? Kto przychodzi? - nie kryłam zdziwienia
- Moi dawni przyjaciele, możliwe że podpiszemy razem umowę, dotyczy to firmy. Sama rozumiesz... Chcę żebyś nie narobiła mi problemów, mają syna w twoim wieku. Przeprowadzili się niedaleko nas, możliwe że będzie chodził do twojej szkoły
- Super... - mruknęłam
- Hope... - westchnął - Czy mogę cię o coś prosić?
- O co takiego?
- Ubierz sukienkę... Proszę córa
- Nie! - krzyknęłam
- Proszę...
- Pomarzyć sobie możesz - warknęłam i poszłam do pokoju
Ubrałam białą koszulę, na nią czarną bluzę i czarne rurki. Oczywiście spięłam włosy w kucyk i zrobiłam sobie mocny ciemny makijaż. Lekko wkurzona wyszłam z pokoju. Gdy tata mnie zobaczył zagwizdał
- No córcia, wystroiłaś się - przytulił mnie - Przepraszam, wiem że nie lubisz sukienek. Po prostu bardzo przypominasz mi mamę
- Nie chcę... - spuściłam głowę - Nie chcę ci jej przypominać. Na dodatek sukienki, to wszystko... to nie mój styl
- Podoba mi się to jaka jesteś, kocham cię mała - uśmiechnął się
- Ja ciebie też tato - odwzajemniłam uśmiech
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przyszli... Poczułam że zaczynam się trząść, muszę się spisać. Nie mogę zepsuć mu tego spotkania. Zrobię to dla niego...
- Skarbie otwórz, muszę szybko wyjąć kurczaka z piekarnika - pocałował mnie w czoło i poszedł do kuchni
Super, gorzej być po prostu już chyba nie może...Otworzyłam drzwi. Przede mną stanęła jakaś para. Spojrzałam na ich syna. Ten chłopak... Dziś na niego wpadłam
- Hope?! - krzyknął - Co ty tu robisz?
- Dzień dobry - uśmiechnęła się kobieta - Simon, zachowuj się - klepnęła go w ramię
- Dzień dobry. Mam na imię Hope, jestem córką Williama
- Jesteś bardzo ładna, masz może chłopaka? - spytał mężczyzna - Bo wiesz, nasz syn jest sam...
- Jestem sama, ale raczej nie szukam chłopaka - zaśmiałam się i zaprosiłam ich do środka
- James, Caren, witajcie! - krzyknął mój tata - Hope, idź z kolegą do swojego pokoju, dobrze? - spytał a ja spojrzałam na niego morderczym wzrokiem
- Wolałabym tu posiedzieć... - powiedziałam cicho
- Oj nie stresuj się on nie gryzie - zaśmiała się Caren
Lekko wnerwiona lecz z uśmiechem na ustach poszłam do mojego pokoju, brunet poszedł za mną. Otworzyłam drzwi i wskazałam na łóżko
- Usiądź - westchnęłam
- Przepraszam cię za dziś, naprawdę...
- To nic, spokojnie - uśmiechnęłam się
- Byłaś wyśmiana, to moja wina - powiedział z wyrzutem
- Nie, tak jest od zawsze. Lepiej nie mów w klasie że u mnie byłeś, zostaniesz pośmiewiskiem, tak jak ja...
- Mało mnie to obchodzi, naprawdę - położył telefon na łóżku - Wiesz gdzie jest łazienka?
- Prosto i na prawo - chłopak wyszedł
Usłyszałam dźwięk sms'a. Był z telefonu Simona.... Spojrzałam czy nie idzie i spojrzałam kto mu pisze.

18:19
Od: Ja
Do: Olivier
Stary, rodzice mi powiedzieli że dziś idziemy do domu Hope. Jest okazja żeby się pośmiać

19:22
Od: Olivier
Do: Ja
Ale siara, chociaż... może być beka. Udaj że ją kochasz, spróbuj pocałować. Jutro na oczach całej klasy z nią zerwij

19:23
Od: Ja
Do: Olivier
Niezły plan, no problemo, zaraz się za to zabiorę

19:25
Od: Olivier
Do: Ja
Jesteś niezły koleś Simon, fajnie że będziesz chodził do naszej klasy. Powo z Hope

Więc tak się bawi... Hmm, chyba jednak mu się nie uda
- Co ty robisz? - usłyszałam głos Simona i odrzuciłam komórkę
- Nic takiego - uśmiechnęłam się - Robimy coś?
- Mówiłem ci że jesteś bardzo ładną dziewczyną? - zaczął się do mnie zbliżać
- Simon, jesteś bardzo miły, ale serio... Nie szukam chłopaka - zaśmiałam się i lekko go odepchnęłam 
- Szkoda - westchnął - Obejrzymy jakiś film?
- Jasne
Położyliśmy się na łóżku, wzięłam na kolana laptopa i włączyłam jakiś film. Po 20 minutach chłopak położył rękę na moim udzie
- Zostaw - mruknęłam i wzięłam jego rękę
- Dlaczego? - udał zdziwionego
- Nie jesteś w moim typie
- Dobra... tato! Idziemy do domu! - krzyknął
- Nie! Simon to dla mojego taty ważne...
- Coś za coś. Nie przerwę im, ale mnie pocałujesz
Stanęłam jak wryta. Jeśli go pocałuję, będę miała jeszcze gorszą opinię w szkole. Jeśli go nie pocałuję tata mnie znienawidzi...
- Czyli...?

________________________________________________________________

Jest rozdział, średnio mi się podoba :/ 
Będę się starała dodawać je codziennie
3 kom - next
DomiNika


środa, 17 lutego 2016

Rozdział 1 [Samotność]


Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekający od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie

Hope
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Oczywiście, zaspałam... Jakoś mało mnie to obchodzi, w końcu to nie pierwszy raz. Głośno westchnęłam i walnęłam sobie w twarz poduszką. Dobra Hope, trzeba wstać. Czemu gadam do siebie? No tak, bo jestem nienormalna
Odłożyłam poduszkę i usiadłam na łóżku. Włożyłam na siebie jakąś bluzę żeby nie było mi zimno i poszłam do kuchni. Tata jak zwykle w pracy, kogo to dziwi? Na pewno nie mnie. Wyjęłam z lodówki mleko, zagrzałam je i wsypałam płatki. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam włożyłam miskę do zmywarki i poszłam do pokoju. Wybrałam strój na dziś, który nie różnił się niczym od wczorajszego. Bluza, jeansy i ulubione czarne trampki. Wzięłam plecak i wyszłam z domu.
- Hope! - usłyszałam krzyk
Odwróciłam się, za mną stała największa kujonka klasowa, Emma. Nikt jej nie lubi włącznie ze mną
- Czego? - westchnęłam
- Zaraz spóźnimy się na lekcję, chodź szybciej - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę
- Puść mnie! - wyrwałam się
- Przepraszam, po prostu masz i tak przechlapane w szkole, chyba nie chcesz zostać w tej samej klasie
- Szczerze mam to gdzieś, a co ci do tego?
- Jesteś dobrą dziewczyną, kiedyś byłaś inna
- Ciekawe kiedy - prychnęłam
- Gdy żyła twoja mama...
Spojrzałam na nią szeroko otwartymi oczami. Nikt nigdy nie mówi przy mnie o mojej mamie, to dla mnie bardzo bolesne... Każdy to zazwyczaj rozumiał, widać że jednak nie
- Posłuchaj... - szarpnęłam za tę jej badziewną sukienkę - Zawsze byłam taka jaka jestem i ciesze się z tego powodu. A jeśli jeszcze raz powiesz coś o mojej matce to cię zabiję - warknęłam i zostawiłam ją samą
Wkurzona weszłam do szkoły, było już po dzwonku. Przywitałam się z woźnym i ruszyłam w stronę klasy
- Panna Hope Corine - usłyszałam za sobą
Za mną stała moja wychowawczyni, powiem tyle. Ona nienawidzi mnie a ja nienawidzę jej
- Pani Rachel - uśmiechnęłam się sztucznie
- Oj nie udawaj - zaśmiała się - Wiem że mnie nienawidzisz
- Coś się stało? - zmieniłam temat
- Czy ty nie powinnaś być na lekcjach?
- Właśnie na nie idę...
- No mam nadzieję... Do klasy! - odwróciłam się i poszłam na lekcje
- Co za wścibska baba - warknęłam
- Słyszałam to!
Fajnie... Szkoda, że mam to gdzieś. Stanęłam przed salą z Polskiego, zapukałam do drzwi i weszłam
- Dzień dobry Corine - uśmiechnęła się nauczycielka
- Dobry - mruknęłam i usiadłam w ostatniej ławce
- Księżniczka przyszła - usłyszałam szepty z ławki przede mną
- Zamknijcie się - warknęłam
- Hope! - krzyknęła nauczycielka - Jak ty się zwracasz do koleżanek!
- To nie są moje koleżanki...
Jak ja ich nie trawię... Szkolne plotkary
- Dobrze dzieci. A więc jak zaczęłam mówić zanim przerwała mi wasza koleżanka, za dwa tygodnie odbędzie się szkolny bal - super... - Oczywiście każdy musi mieć parę. Bal jest obowiązkowy, będą również wybierani król i królowa szkoły... Czy wszystko jasne?
- Tak - powiedzieli wszyscy
- Mam pytanie! - zgłosiłam się
- Tak Hope? - uśmiechnęła się nauczycielka
- Czy można przyjść w spodniach? - wszyscy zaczęli się śmiać
- Nie, trzeba ubrać sukienkę. Macie jeszcze jakieś pytania?
- Nie
- No to wracamy do lekcji
Jakiś głupi bal? Zapowiada się fatalnie, na dodatek nie można założyć spodni! To nie jest fair! Jak znam życie i tak nie pójdę... W końcu kto by mnie chciał. Hello Hope, o czym ty myślisz? Musze się ogarnąć...
Zadzwonił dzwonek, tak zwane zbawienie uczniów. Wyszłam z klasy, oczywiście na mój fart musiałam na kogoś wpaść...Przez to oboje upadliśmy na ziemię
- Cześć - uśmiechnął się chłopak
- Hej... - powiedziałam cicho
- Ej nowy, lepiej szybko wstań - zaśmiał się jeden z chłopaków
- Czemu? - zdziwił się
- Bo Hope na ciebie leci - haha ale śmieszne... - Najgorsza laska ze szkoły, mówię ci wstań
Reszta go podniosła i zabrała do swojego grona, a ja? Siedziałam na ziemi jak jakaś głupia... Dałam się poniżyć. Znowu...

_________________________________________________________________
Kochani witam w pierwszym rozdziale :)
Prolog wam się spodobał, mam nadzieję że ten rozdział też nie jest zły
Mi szczerze się podoba :)
Chyba jest w miarę długi xddd
Piszcie co sądzicie :) 
3 komentarze - next
DomiNika

Prolog


Mam na imię Hope, mieszkam w LA i mam 17 lat. Jestem typem chłopczycy, codziennie chodzę w czarnych bluzach, jeansach i trampkach. Włosy wiążę w kucyk. Nikt nigdy nie widział mnie w sukience. Nawet moja mama. Zmarła gdy miałam 8 lat, przejechał ją samochód. Śmierć na miejscu. Tata zawsze sądził że będę do niej podobna. Było jednak inaczej. Od podstawówki wiedziałam że jestem inna, wyróżniałam się z tłumu. W gimnazjum zobaczyłam, że tak naprawdę nie byłam sobą. Teraz chodzę do technikum i jest mi dobrze. Nie mam przyjaciół, nigdy się nie zakochałam. Wiele chłopaków na mnie leci, jednak nie bardzo chcę z którymś chodzić. A może tak naprawdę się boję?

_____________________________________________________________________________
Tak... Chyba się nie spodziewaliście że wrócę. Już wiem co mnie blokowało w pisaniu. Postaci z Violetty... Tak wiem że to głupie, ale powiem tyle. Przyszedł do mnie gość. Ma imię wena i powiedział że się nie chce ze mną rozstać. Powiedział że ma brata, bloga. Przywiązałam się do ich obu, i chyba nic z tym nie zrobię ;)
Za tydzień zmienię link, na jaki to wam napiszę w pierwszym rozdziale. Nie wiem czy w ogóle przyjmiecie tą historię, mam nadzieję że tak <3 Rozdział być może pojawi się jeszcze dziś ;) albo jutro, ale to jeszcze zobaczę
DomiNika




sobota, 13 lutego 2016

Czyli... To koniec


Odchodzę z bloga...I już nie wrócę
Tak, to prawda. Już nie wrócę na bloga. Pewnie jesteście ciekawi co jest tym spowodowane. To było dla mnie cudowne przeżycie, pewna przygoda. Niestety wszystko się kończy. Przestałam lubić Violettę, mam nowego idola... pisanie tych historii było cudowne. Nie przypuszczałabym że tyle osób będzie mnie czytać. Że ten blog będzie miał tyle wyświetleń. Brakuje mi czasu na to wszystko, na dodatek... Nie mam już takich chęci. Zaczynam pisać z przymusu, brak mi pomysłów. A chyba nie o to chodzi w tym wszystkim....

Dziękuję...
Nuśka Ponte i NataliaPonte - Byłyście pierwszymi czytelniczkami tego bloga. Wcześniej miałam jeszcze 3 blogi, czytała go jedynie moja przyjaciółka. Kiedy zobaczyłam że ktoś skomentował jeden z rozdziałów tutaj zaczęłam skakać ze szczęścia. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie że skomentowały dwie osoby! Kochane, jesteście cudowne. To dzięki wam tyle czasu pisałam, wspierałyście mnie zawsze. Od początku...
Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo jestem wam wdzięczna. Jesteście bardzo kreatywne i utalentowane, życzę wam jak największych sukcesów

Klaudia Jabłońska i Diecesca- Naxi opowiadania - Wam również z całego serca dziękuję. Jeśli dobrze pamiętam Klaudia była trzecią czytelniczką mojego bloga. Wy również wspierałyście mnie, czytałyście tego bloga i nie opuściłyście mnie do samego końca. Jestem wam bardzo wdzięczna

Natalia Vidal i NataliaNaty292 - Kochane wy moje... No właściwie z jedną jestem pokłócona ale podziękowania się należą. Bardzo dziękuję za wsparcie, również jesteście tu długo. NataliaNaty292 czasem nie chciała mi komentować tylko jak już musiałam ją zmuszać, ale Natalia Vidal komentowała z własnej woli i wchodziła tutaj. Dziękuję <33

Dziękuję wszystkim czytającym mojego bloga, którzy czytali go kiedyś, czytają go dziś. Nie obrażajcie się jeśli kogoś pominęłam. Szczerze gdy to piszę po prostu ryczę. Jesteście wszystkie cudowne, utalentowane. Do teraz sądzę że jestem beztalenciem, ale wy i tak mówicie że tak nie jest co dawało mi siłę do pisania <3

Dziękuję też Pannie Martin, Nutce które są tu dość od niedawna ale również były przy mnie <3

Ostatnie chwile...
Nie będzie już więcej postów. Jeśli macie pytania, możecie je tu zadać. Jeśli chodzi o fabułę to również możecie zadawać pytania. Np. co będzie z Fran :D
Ostatni raz wszystkim wam dziękuję. Za wszystko...

DomiNika


czwartek, 11 lutego 2016

One part The End

Strach... Co to takiego? Wiele osób zadaje sobie te pytanie. Niektórzy mówią, że najgorszym strachem jest dla nich zasypianie przy zgaszonym świetle. Inni boją się pająków. Ja jednak mówię inaczej. Mówię że ci którzy tak sądzą nie znają życia, ani nigdy strachu nie zaznali. 
Czym jest w takim razie strach?
Prawdziwy strach, to uczucie które panuje nad nami w chwili stracenia bliskiej osoby, samotności. 
Czy nie chodzi ci czasem o depresje?
Strach a depresja to dwie różne rzeczy. Nie można ich mieszać, strach jest chwilowy. Gdy jednak narasta, trwa długo, pojawia się choroba. Choroba ta przekonuje nas do niskiej samooceny, podpowiada ,,jesteś nikim, nie masz sensu żyć''. Doprowadza nad do śmierci. 
Nie wiedziałam, to straszne...
Nikomu tego nie życzę. Sam to przeszedłem
Jak to? Myślałam, że jesteś taki jak ja, taki jak każdy?
Nie jestem, nie byłem i nie będę. To panuje nade mną cały czas
Opowiedz mi o tym
Brakuje mi już sił
Ulży ci. Po prostu mi zaufaj
Ufałem wielu ludziom, to doprowadziło mnie do tego czym jestem teraz
Kim jesteś?
Potworem, mam chęć zabicia siebie jak i wszystkich wokół siebie
Co?! Nie zbliżaj się do mnie!
Wiedziałem że tak zareagujesz. Wszyscy reagują
Przepraszam, nie chciałam cię ranić
To nic, ranisz jak wszyscy.
Nie chciałam
Każdy tak mówi, po to żeby wbić ci nóż w plecy,  zostawić cię
Przecież wrócili
Wracali, po to żeby mnie dobić
Odeszli?
Na zawsze
Już nie wrócili?
Raz wrócili, wykopali mi miejsce na trumnę
Nie rozumiem...
Nikt nie rozumie
Dlaczego nikt ci nie pomoże?
Bo każdy się boi
Czego się boi?
Że zostanie kimś takim jak ja
To straszne
Jestem na wykończeniu
Nie mów tak
Dopiero teraz wiesz jak to boli. 
Wiem? Jak?
Jesteś przy śmierci bliskiej osoby
Umierasz?
Od dawna, jednak tego nie zauważyłaś
Nie potrafiłam
Teraz już potrafisz
Mogę być z siebie dumna?
Nie, dumna będziesz gdy pomożesz komuś takiemu jak ja
Mogę ci pomóc?
Na mnie za późno. Żegnaj
Nie odchodź....  

środa, 10 lutego 2016

Rozdział 12


Francesca
Szybko się ubrałam i zapłakana osunęłam się po ścianie. Nigdy nie podejrzewałabym że ktoś kogo kochałam nad życie zrobi mi coś takiego. Na dodatek będzie miał dziecko z Cathe, mieli założyć rodzinę. Co ja mu takiego zrobiłam? Całe moje życie to jedna wielka porażka...
- Fran? - usłyszałam głos Naty
Widocznie mnie szukali, no tak. W końcu magicznie zniknęłam nawet nie wiem na ile
- Tutaj - wyjęczałam
Dziewczyna szybko znalazła się przy mnie. Widząc w jakim jestem stanie stanęła jak wryta
- Co się stało? - spytała zdziwiona i usiadła przy mnie
- To nic takiego - wymusiłam uśmiech
- Kłamiesz
- Po prostu dalej boli mnie to, że Diego tak po prostu mnie zostawił
- Chodzi ci o tą kłótnię? Nie przejmuj się - mocno mnie przytuliła
- Nie tylko...
Usłyszałyśmy pukanie. Dziewczyna podeszła do drzwi, przed nimi stanął Maxi
- Znalazłaś Fran? - usłyszałam głos
Powoli wstałam i podeszłam do brata
- Maxi... - ponownie zaczęłam płakać
- Fran, siostrzyczko.... Co ci się stało? - spytał
- Ona tęskni za Diego - powiedziała Naty
- Nie tylko - w drzwiach stanął Szymon
- Co? - spytali zdziwieni
- Spotkaliśmy go razem z Fede - westchnął - Przyznał się, spokojnie Fran dostał po gębie
- Co on ci zrobił? - spytała Naty
- Nic takiego - wyłkałam
- Dobra nie męczcie jej - westchnął Szymon
Naty pomogła mi wstać i poszłam do sali. W międzyczasie zatrzymała mnie pielęgniarka i kazała iść ma usg. Przyznaje, że byłam wykończona ale poszłam na badanie. Cały czas miałam zamknięte oczy z myślą że może to tylko sen. Że to się nie zdarzyło....

Maxi
Siedzieliśmy przed salą Fran. Bardzo się denerwowałem, nie tylko ja. Naty cały czas była we mnie wtulona. Wiem, że to wszystko ją męczy. Na dodatek nie mamy tyle czasu dla siebie co wcześniej. Dziewczyna położyła głowę na moich kolanach tak, że teraz patrzyła mi w oczy
- Maxiu...
- Tak skarbie?
- Kiedy to wszystko się skończy - westchnęła - Nie wierzę co ta debilka zrobiła z moi kuzynem
- Misiu, ja wiem.... To był mój przyjaciel
- Maxi ty nic nie rozumiesz... - powiedziała smutna - On... zgwałcił Francescę
- Co?! - krzyknąłem
- Proszę, nie złość się.
- Zabiję gnoja!
- Nie zostawiaj mnie teraz - dziewczyna miała w oczach łzy
Podniosłem jej głowę i mocno przytuliłem


- Spokojnie.... - wyszeptałem - Za niedługo wszystko będzie po staremu. Skończy się weekend, pójdziemy do szkoły, będziemy kochająca się parą
- Jesteś najlepszy - powiedziała jeszcze bardziej się we mnie wtulając
Z sali wyszła Francesca, skinąłem głową do Szymona żeby się nią zajął. Za bardzo zaniedbałem mój związek z moją kruszynką
- Mogę ci zadać pytanie? - zacząłem
- Jasne
- Nie zostawisz mnie już dla Federico?
- Fede kocha Fran, a ja kocham ciebie - dotknęła mojego policzka i czule mnie pocałowała
- Na Fran lecą dwaj faceci - zaśmiałem się
- A Leon?
- To kuzyni, kazirodztwa raczej nie popełnią
- No tak... Jak myślisz będzie z Fede czy z Szymonem?
- Wolałbym Szymona, nie przepadam za Federico
- Nie dziwię się... To przez niego się pokłóciliśmy
- Było minęło, ważne że w końcu jesteśmy razem
- Na zawsze?
- Na zawsze - uśmiechnąłem się


Francesca
Szymon usiał obok mnie na łóżku szpitalnym i się uśmiechnął. Ja również wymusiłam uśmiech i mocno go przytuliłam. Brakowało mi go... Tak cholernie mi go brakowało
- Na ile zostajesz? - spytałam
- Nie ważne
- Az tak krótko? - posmutniałam
Chłopak się ode mnie odsunął tak że teraz patrzył mi w oczy
- Przeprowadziłem się - powiedział 
Zaczęłam piszczeć i rzuciłam mu się na szyję
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - mówiłam cały czas go przytulając
- Ja za tobą też - zaśmiał się - Jak badania?
- Na szczęście nic mi nie jest, to znaczy... Musze więcej jeść, bo inaczej popadnę w anoreksję
- A kiedy wychodzisz ze szpitala?
- Jak dobrze pójdzie to jeszcze dziś
- To super - uśmiechnął się - Co ty na to żebyśmy jutro poszli do restauracji?
- To ranka? - odwzajemniłam uśmiech
- Jeśli chcesz - zaczęliśmy się śmiać
- Z przyjemnością - pocałowałam go w policzek
W tym samym momencie do sali wszedł Federico


_________________________________________________________________________
Dziękuję za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem!
Widzę że Fedecesca wam nie leży, co powiecie na małe zamieszanie z Szymoncescą?
Twg każdy pewnie takie wtf skąd ona go wytrzasnęła
No więc go polubiłam, takim oto sposobem znalazł się w opowiadaniu
No i macie Naxi :DD
Diego głupi buahahha jestem zła
Jak wam aż tak smutno to mogę zrobić Os o diecesce ;p
Nawet na jutro, ale to zamiast rozdziału ^^
No i muszą być komentarze
Tak więc 5 kom - next/os
Rozdział dedykuję NataliiNaty292
DomiNika

Rozdział 11


Francesca
- To nasz kuzyn?! - krzyknęłam zdziwiona
Nagle zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i tam zwymiotowałam. Chyba nie jestem w ciąży?! No ludzie nie w tym wieku! Wyszłam z ubikacji, szłam ze spuszczoną głową przez co na kogoś wpadłam
- Przepraszam... - powiedziałam szybko
Przede mną stał przystojny chłopak, chyba był w moim wieku... Przypominał mi kogoś
- Fran? - powiedział zdziwiony
- Aaa! - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję
Był to Szymon, mój przyjaciel. Kiedyś jeździliśmy z Maxim do cioci która mieszka w Polsce i tam go poznałam, byliśmy związani ze sobą bardzo blisko. Raz nawet byliśmy parą, ale wakacje się skończyły, a ja musiałam wracać do domu
- Tyle lat - zaśmiałam się - Co ty tu robisz? Na dodatek w szpitalu?
- Przyjechałem do przyjaciela, złamał nogę dlatego tutaj jestem. Nie mówiłaś że przeprowadzasz się do Hiszpanii
- Nie było kiedy - uśmiechnęłam się
Obok nas stanął lekko zdziwiony Federico
- Fran, kto to? - spytał Fede
- To mój przyjaciel, Szymon - zaczęłam się śmiać widząc minę chłopaka - Szymon, to jest Federico. Również mój przyjaciel
- Miło mi - powiedział Szymon po... Włosku?! Nawet nie wiedziałam że umie ten język! Zawsze posługiwałam się przy nim Polskim
- Umiesz mówić po Włosku? - zdziwił się Fede
- Tak, jakoś znajomość z Fran zbliżyła mnie do tego języka. Zresztą widać że jesteś Włochem. Po wyglądzie i akcencie
Z daleka zauważyłam kogoś kogo nie miałam ochoty widzieć. W jednym momencie zrobiło mi się słabo... Schowałam się za chłopaków
- Witaj - zaśmiał się
- Diego... - wyszeptałam
Chwila Fran! Ogar! Pokaż na co cię stać
- Tak się boisz że się kryjesz za kolegów?
- Przynajmniej mam kolegów. A ty co? Dziewczyna cię zostawiła? Czy może poroniła i przyleciałeś do mnie na kolanach żeby błagać o wybaczenie? - prychnęłam
- Nawet bym na ciebie nie spojrzał - warknął - Catherina źle się poczuła, lepiej dmuchać na zimne
- Jesteś gównianym zdrajcą! - wydarłam się i chciałam się na niego rzucić jednak chłopcy mnie przytrzymali
- A ty nie lepsza, dopiero z tobą zerwałem już trzech na ciebie leci
- O czym ty mówisz - warknęłam
- Federico, Leon który jest TWOIM KUZYNEM i ten jak mu tam...
- Szymon to mój przyjaciel i wara od niego! - krzyknęłam
- Fran, zostaw go. To dupek - szepnął Fede
- Yyyh! - warknęłam i poszłam do mojej sali

Maxi
Stałem tam jeszcze chyba 5 minut. Po dłuższym czasie mi się znudziło i ruszyłem w stronę sali Fran. Okej ja wiem że Szymon to jej przyjaciel itd. Ale to moja siostra a ja nie znam tego człowieka! 
- Maxi! - usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny 
Niechętnie się odwróciłem i szeroko otworzyłem oczy. Przede mną stała Naty i nie powiem... wyglądała ślicznie 
- Nat...
- Przepraszam Cię. Gdy zdałam sobie sprawę jak duży błąd popełniłam było już za późno... jesteś jedynym kogo kocham całym moim sercem 
- A Federico? - spytałem 
- On już się dla mnie nie liczy. Jesteś tylko ty... ja... tworzymy jedność. Maxi błagam, kocham cię 
Przyznam że już na początku tego monologu chciałem ją pocałować ale nie wypadało. Za to teraz...
- Też Cię Kocham... a teraz przestać gadać i mnie pocałuj - zaśmiałem się
Nie musiałem długo czekać. Po kilku sekundach uśmiechnięta dziewczyna złożyła na moich ustach czuły i delikatny pocałunek

Francesca 
Powoli usiadłam na moim łóżku i zaczęłam płakać. Poczułam że ktoś siada obok i mnie przytula. Wiedziałam że to Szymon 
- Przepraszam - wyłkałam 
- Spokojnie, nic się nie stało - uśmiechnął się - błagam nie płacz 
- Mogę ci się wyżalić?
- Jeśli tylko chcesz to pewnie 
- To był mój były...
Długo opowiadałam mu o tym wszystkim. Chłopak był wyraźnie zainteresowany. Gdy skończyłam mocno mnie przytulił 
- To dupek, nie powinnaś przejmować się kimś takim Fran...
- Był moim chłopakiem, kochałam go. A on zwyczajnie mnie zostawił - płakałam
Do sali wszedł Federico i Maxi, oboje trzymali lód przy twarzy
- Co wam się stało?! - krzyknęłam przestraszona
- Troszkę nam się oberwało... - westchnął Fede
- Stałem sobie z Naty kiedy podszedł do mnie Federico...
- Nie mówcie że się pobiliście!
- Nie! - krzyknęli chórem
Do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Więcej tu ich przyjść nie mogło?! Może jeszcze Catherine z Diego zaprosimy!
- Francesca Ponte? - spytała kobieta
- Tak, to ja...
- Jakiś chłopak chce z panią porozmawiać....
- Zaraz przyjdę - westchnęłam i poszłam za pielęgniarką
Stał tam Diego. Podszedł do mnie i przywalił mi w głowę.... Dalej była tylko ciemność, słyszałam krzyki.
Gdy otworzyłam oczy zauważyłam że leżę w łazience... sama... całkiem naga. To znaczyło tylko jedno... On mnie zgwałcił

____________________________________________________________________
Jest rozdział! Myszki czemu nie komentujecie? :/
Potem nagle się okazuje że to czytacie, a ja głupia myślę że nie
Proszę jeśli to czytasz, napisz chociaż kropkę <3
Jeśli dodacie dziś 4 komentarze to jeszcze dziś będzie next
Przepraszam za taki daremny rozdział
Jestem chora i nie mam na nic siły :/
Rozdział dedykuję: Klaudii Jabłońskiej, Natalii Vidal, NataliiPonte, NataliiNaty292 i Nuśce <3
Prawie same Natalie mi tu czytają haha (tak wiem że nie wszystkie macie tak na imie ^^)
Buziaki, DomiNika

wtorek, 9 lutego 2016

Jutro mimo braku komentarzy pojawi się rozdział. Przykro mi, że jest tak mało komentarzy, może nie podoba wam się historia. Jeśli tak, napiszcie to wymyślę coś innego

niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 10


Francesca, następnego dnia
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie miałam ochoty ich otwierać, zwłaszcza wiedząc jak wyglądam. Gość jednak nie dawał mi spokoju, wnerwiona poszłam je otworzyć. W nich stał Maxi wraz z Federico. Zauważyłam że mój braciszek gdzieś dziś zniknął, ale nie podejrzewałabym że pójdzie po niego. W końcu ostatnio nieźle kłócili się o Naty
- Federico? - zdziwiłam się
Chłopak stał szeroko uśmiechnięty, zza pleców wyjął moje ulubione kwiaty - czerwone róże. Stałam w szoku nie wiedząc co powiedzieć
- Twoje ulubione - zaśmiał się
- Dziękuję, są śliczne... - wzięłam od niego bukiet
- Śliczne kwiaty dla ślicznej dziewczyny - puścił mi oczko a ja poczułam że się rumienię
- Na poprawę humoru? - spytałam
- Emm... Tak
Głośno westchnęłam i poszłam włożyć kwiaty do wazonu. Diego nigdy nie dał mi kwiatów, między nami rzadko dochodziło do czułości typu pocałunki. Teraz jak na to patrze, nie było nam razem dobrze. Ale i tak boli mnie to że tak mnie potraktował.
- Fran? - odwróciłam się, w drzwiach od kuchni stał Fede - Jak się czujesz?
- Nie jest źle, dzięki za troskę - wymusiłam uśmiech
- Jesteś śliczną, wspaniałą dziewczyną, nie przejmuj się takim dupkiem
- Jesteś miły, ale to tak nie działa - zacięłam się - Kiedy wyjeżdża?
- Za godzinę... Dzwoniliśmy do niego z Maxim czy nie chce się z tobą pożegnać ale...
- Rozumiem - przerwałam mu - Wiesz chociaż z kim mnie zdradził?
- Nie ważne...
- Proszę, powiedz mi
- Chodzi z Catheriną, jest blondynką i pochodzi z Hiszpanii. Razem się tam wyprowadzają
- Skąd ta zmiana? - prychnęłam
- Catherina jest w ciąży
Te słowa były dla mnie bardzo bolesne. W moich oczach pojawiły się łzy. Pobiegłam do łazienki, Fede biegł za mną ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Nagle zrobiło mi się słabo, zaczęło kręcić mi się w głowie, aż w końcu zemdlałam

Federico
- Francesca! Fran! - krzyczałem
Obok mnie pojawił się zdziwiony Maxi, spojrzał na drzwi od łazienki
- Zamknęła się? - spytał
- Tak... - westchnąłem
- Co jej zrobiłeś?! - rzucił się na mnie
- Dowiedziała się o Cathe...
- Powiedziałeś jej o Catherinie?! - krzyknął
- Tak... nie wiedziałem
- Debilu! - ryknął i wyważył drzwi
Podbiegliśmy do dziewczyny, była nieprzytomna
- Nie podcięła sobie żył, coś jej musi być - powiedziałem
- No nie wiedziałem! - powiedział ironicznie - Zadzwoń po lekarza
Wziąłem telefon i szybko wybrałem numer. Po 5 minutach przyjechała karetka, dziewczyna się obudziła
- Gdzie ja jestem? - spytała zdziwiona
- U siebie w domu, zaraz zabiorą cię do szpitala - powiedziałem i złapałem ją za rękę, ona się nie odsunęła
- Czemu zemdlałam?
- Nie mam pojęcia księżniczko, ale się dowiem
- Nie mów tak do mnie - spuściła głowę
- Przepraszam... - westchnąłem
Dalej czuje coś do Diego, to widać. Szkoda że nie mogła z nim porozmawiać, wtedy może zobaczyłaby jaki z niego idiota. Okłamałem Maxiego. Nie mam zamiaru dać ani Fran ani Naty do burdelu, chciałem go trochę postraszyć. Zależy mi na Fran, ale potrzebuje kogoś kto szepnął by jej parę miłych słówek o mnie
- Nic się nie stało - lekko się uśmiechnęła
Podeszli do niej lekarze, wzięli ją na nosze i zanieśli do karetki
- Witam - zaczepiłem jednego z funkcjonariuszy - Jestem przyjacielem Francesci, mogę z nią jechać?
- Jedzie z nią jej brat, nie może pan
- Proszę...
- Ohhh jeśli dziewczyna się zgodzi to dobra
Nie pytając się nikogo wsiałem do karetki i usiadłem obok Maxiego. Zaczęliśmy jechać, zauważyłem że Fran zasnęła więc zbliżyłem się do Maxiego
- Gadałeś z nią? - spytałem
- Ciekawe kiedy - prychnął
- Wczoraj... - warknąłem - Słuchaj próbuję być miły ale ty się nie dajesz
- Coś nie widać - powiedział zaciskając zęby - Cały czas płakała, nie było kiedy
- To już nie mój problem. Masz wykonać robotę, jak nie...
- Weźmiesz ją do burdelu - westchnął 
- Grzeczny chłopiec - zaśmiałem się
Dalsza droga przebiegła w miarę spokojnie, gdy dojechaliśmy wzięli Fran na badania, my staliśmy na korytarzu i czekaliśmy na wyniki

Francesca
Leżałam na jakiejś sali i czekałam na pielęgniarkę, która miała powiedzieć mi co ze mną. Nie ma jej już pół godziny, a obok mnie leży jakiś mężczyzna, który gapi się na mnie od 10 minut
- Pomóc w czymś? - spytałam zirytowana
- Nie musisz ślicznotko
- Ej ej ej, nie mów tak do mnie - powiedziałam poważnie jednak on zaczął się śmiać
- Zdradzisz mi swoje imię?
- Francesca...
- Ślicznie, ogólnie jesteś bardzo ładna
- A... jak ty masz na imię?
- Leon - uśmiechnął się - Czemu tu trafiłaś?
- Zemdlałam, zabrali mnie na badania
- Może masz anoreksję? Jakaś taka chudziutka się wydajesz
- Nie wiem, może - wzruszyłam ramionami
Chłopak wstał i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem i spojrzał w moje oczy. Do pomieszczenia wszedł Fede z Maxim, a my odskoczyliśmy od siebie
- Fran...! - krzyknął Maxi ale zamilknął patrząc na chłopaka - Leon?!
- Maxi, co ty tu robisz?!
- Ja się ciebie o to pytam! 
- Znasz Francescę?
- To moja siostra idioto!
- To jest Francesca?! Cholera jasna...!
- Skąd się znacie? - spytałam zdziwiona
- To nasz przyszywany kuzyn, Leon
Siedziałam z szeroko otwartymi oczami. Ja mam takiego przystojnego kuzyna?!

_____________________________________________________________________ 
Dobra, nie było 4 komentarzy ale już macie
Do dupy ten rozdział :p
Jak pewnie zauważyliście zmienił się wygląd i tytuł bloga
Tak, Diecesca już nie wróci
Moje zamiłowanie do tegoż oto pana zniknęło. Całkiem
Dlatego wraz z zniknięciem mojej fazy na punkcie Diego, znika również Diecesca
Wiem że bardzo nie chcecie Fedecesci no przepraszam :///
Nie potrafię pisać o Diecesce, po prostu nie umiem
Mam nadzieję że zrozumiecie
5 komentarzy - next
DomiNika

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 9


Maxi
Nie bardzo wierzę Federico. Wątpię, żeby Diego wyjeżdżał. No bo hello, komu by powiedział pierwszemu jak nie mi? Wolę jednak się upewnić, bo jeśli nie wyjedzie... To nie spiknę Fran z Fede co doprowadzi do ponownego stracenia Naty na co nie pozwolę! Muszę znaleźć Hiszpana jak najszybciej...
Poszedłem do jego domu, otworzyła mi jego mama
- Jest Diego? - spytałem
- Tak, wejdź - uśmiechnęła się kobieta
Na kanapie zauważyłem zapłakaną Naty
- Co się stało? - spytałem kucając przy niej - To przeze mnie i Fede?
- Nie - wyłkała - Nic mi nie jest, idź sobie
Posłuchałem dziewczyny i pobiegłem do pokoju bruneta. Siedział na łóżku z telefonem w ręku, nie wyglądał na szczęśliwego
- Co ty tu robisz? - spytał
- Rozmowę zaczyna się od cześć - mruknąłem - Co ty taki ponury? Na dodatek Nat płacze?
- Nic się nie dzieje Maxi - westchnął
- Nie, wcale - powiedziałem ironicznie 
W kącie zauważyłem walizkę. Nie, nie! To nie może być prawda! Zapłakana Naty, walizka, telefon... Pewnie pisał z Fran! Zabiję go!
- Jesteś dupkiem! - krzyknąłem
- Co ci jest?!
- Mi! To chyba co tobie jest! Ukrywasz tą zasraną podróż przed wszystkimi po to żeby im zniszczyć życie?
- Maxi...
- Najgorsze że dowiedziałem się tego od Federico!
- Powiedziałem Naty, pewnie mu wygadała...
- Gadaj na ile jedziesz!
- Nie ważne...
- Gadaj!
- Nie wracam, wyprowadzam się!
Stanąłem jak wryty. Nie spodziewałem się tego...
- Chyba cię powaliło! Co z Francescą?!
- Zerwałem z nią
- Przez telefon?!
- Tak, masz z tym jakiś problem?!
- Kochałeś ją!
- Od tygodnia mam inną
- Ona się zabije!
- Mało mnie to obchodzi...
- Nie znałem cię od tej strony - prychnąłem i wyszedłem
Naty zniknęła, ciekawe gdzie mogła pójść... Fran! Wybiegłem z domu i pobiegłem do mojej siostry. Po schodach wbiegłem jak torpeda, otworzyłem drzwi. Na łóżku siedziała Fran z Naty
- Fran nie płacz - przytuliłem siostrę
- Maxi, zostaw nas same. Proszę... - wyszeptała Naty
Niechętnie opuściłem pokój. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Federico

F: Hej, jak tam plan?
M: Nie jestem pewien czy chcę to zrobić... Fran jest załamana
F: Czyli jednak przyznajesz mi rację że Diego wyjeżdża?
M: Na dodatek ją zdradzał
F: Uuuu... Chociaż, to lepiej dla mnie
M: Myślałem że kochasz Naty... Nagle się odkochałeś?
F: Francesca jest bardziej ładna i słodka. Na dodatek mega pociągająca
M: Ej ej pamiętaj że mówisz o mojej siostrze! Muszę umawiać was na randkę? Może lepiej na spotkanie?
F: Coś za coś. Umawiasz na spotkanie ale ciągle masz mówić jaki jestem super czaisz?
M: Tak...Będę ci dawał znać. Jutro z nią pogadam, teraz wywaliła mnie z pokoju
F: Spoko, ale wiesz. Mamy umowę, jak się nie wywiążesz... 
M: Znowu zaczniesz zarywać do Naty?
F: Tak się składa że mój znajomy pracuje w burdelu. Naty nadawałaby się idealnie... razem z twoją siostrą
M: Jesteś debilem!
F: Uważaj sobie... Nara


Diego
Wiem że głupio się zachowałem, ale szczerze? Mało mnie to obchodzi. Francesca nie była dla mnie, była zbyt nieśmiała i cukierkowa. Nienawidzę takich lasek. Wolę odważne z charakterem. Taka jest właśnie Catherina, na dodatek jest Hiszpanką, co nas łączy. Ostatnio okazało się że jest w ciąży. Dlatego przeprowadzamy się do Hiszpanii gdzie razem zamieszkamy, weźmiemy ślub i założymy rodzinę.
Moje cudowne przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Moja kuzynka, Naty. Jak ona mnie wkurza! Księżniczka się znalazła, wiecznie poszkodowana...

D: Po co dzwonisz gówniaro? Francesca ci się powiesiła?
N: Nie... Po prostu nie wracam na noc do domu
D: Możesz w ogóle nie wracać, ja i tak jutro wyjeżdżam
N: Serio nie chcesz się nawet pożegnać z twoją byłą?
D: To już skończone, nie kocham jej
N: Ostatnio mówiłeś coś innego
D: O jak mi przykro...
N: Zmieniłeś się... Ta zasrana Catherina cię zmieniła
D: Uważaj na słowa zasrana gnojówo i przestań do mnie wydzwaniać bachorze. Zajmij się swoją przyjaciółeczką od siedmiu boleści
N: Jesteś podły...
D: Przynajmniej nie jestem nikim jak ty

Wkurzony się rozłączyłem. Od jutra zaczynam nowe życie z moją ukochaną... Chyba.

___________________________________________________________________
Jest rozdział :D Szczerze...? Umieram. 
Byłam na wspomnianej już przeze mnie nocce, zero snu...
No ale napisałam rozdział huhuhu
Dużo się dzieje, zły Diego taki zły
Wkrótce napiszę wam czemu zaszły tak radykalne zmiany w jego zachowaniu
Może się domyślacie, może nie
4 komentarze - next
DomiNika