*Naty*
Widziałam ją... Widziałam i nikt nie mógł z tym nic zrobić. Po tym wszystkim Felipe wyciągnął ją siłą za drzwi, boję się że zrobi coś jej i Violi! One na to nie zasłużyły...
Cały czas płaczę, Maxi próbuje mnie uspokoić ale to nie jest proste. Leon i Diego siedzą razem i coraz bardziej się załamują. Szczerze, nie dziwię się im. No bo co by zrobił Maxi gdyby to mnie porwano? Biedaczki... Wolę nawet nie myśleć co przeżywają Violetta i Francesca. Interesuje mnie jedno... Jak udało im się uciec? No cóż... Ważne że udało
- Natusia, nie płacz - pocieszał mnie brunet
- Wystarczy Tusia - zaśmiałam się - Czasem Fran tak na mnie mówiła - znów się rozpłakałam
Maxi miał już całą mokrą koszulkę, ale chyba mu to nie przeszkadzało. Cały czas trzymał mnie w ramionach i głaskał po plecach. Tak bardzo cieszę się, że go mam.
- Co jeśli on ją skrzywdzi? - łkałam
- Ćśśś... Nie myśl tak - powiedział
Nagle zbliżył się do mnie i szepnął mi do ucha
- Nie załamuj ich bardziej - wskazał na Diego i Leona
- Przepraszam - szepnęłam i spojrzałam w oczy chłopaka
Delikatnie musnął moje wargi, przyznaję że to poprawiło mi humor
- Wyszło że nic nam nie jest, wkrótce nas wypuszczą? - spytałam z nadzieją
- Tak
Pisnęłam i rzuciłam się na szyję Maxiego
- Ale... Co potem?
- Będziemy szukali Violetty i Francesci - powiedział Leon - Nie możemy ich zostawić
- Ja... - zacięłam się
- Pomożecie nam, prawda? - spytał Diego
- Nie... - powiedziałam cicho - Okej, to moje przyjaciółki ale...
- Nie?! - krzyknął Leon - Serio, zostawicie nas? To po kija jechaliście z nami do Francji?!
- Nie mogę.... - łkałam
Czułam się podle... Okej, cały czas płaczę za moimi przyjaciółkami ale, co myślą sobie moi rodzice? Muszę wracać do domu
- Maxi, jedziesz ze mną do domu? - spytałam
- Tak, nie zostawię cię
- Kolejny się znalazł - prychnął Diego - Pozdrowimy was z grobów jak ten Wiktor i Felipe nas zabiją - warknął i wyszli z sali
- Maxi... Oni nas nienawidzą - przytuliłam chłopaka
- Przejdzie im... Zobaczysz
- Ale co z Fran i Violą
- Posłuchaj Naty... Zróbmy to co uważasz za słuszne
- Chcę jechać do domu - łkałam
- Więc tak zrobimy. Zamówię dwa bilety na wieczór do Hiszpanii, i już rano będziemy w domu. Wszystko wróci do normy - powiedział ocierając moje łzy
- Naprawdę zrobisz to dla mnie? - spytałam - Pojedziemy do domu?
- Tak - pocałował mnie w policzek - Jedziemy do domu
Nagle do pomieszczenia weszła pielęgniarka
- Kiedy opuścicie szpital? - spytała z udawanym uśmiechem
- Już się zbieramy - odpowiedział Maxi i zaczął zbierać nasze rzeczy
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziała oschle i wyszła
*Maxi*
Zdziwiła mnie decyzja Natalii, szczerze nie podoba mi się. Leon i Diego nas znienawidzą, na dodatek co z Francescą i Violettą? Ona chce je po prostu olać? Nie mogę jej tego powiedzieć, muszę ją wspierać jako jej chłopak i najbliższe oparcie. Jest załamana ale chyba muszę jej uświadomić ważną rzecz
- Natalia - zacząłem poważnie a ona spojrzała na mnie zdziwiona
Mówiłem na nią Natalia tylko gdy chodziło o coś ważnego
- Tak? - spytała podnosząc się z podłogi na której chowała swoje rzeczy
- Na pewno chcesz wracać do domu? - spytałem niepewnie
- Coś nie tak? Nie chcesz?
- Nie, nie że nie chce. Naty, jeśli wyjedziemy już nie będziemy wracać do Francji
- Okej, ale w czym problem?
- Boję się że im się coś stanie
- Jakim im?
- Leon i Diego... Francesca i Violetta...
- Okej rozumiem! Tam Maxi chcę wracać do domu, lecisz ze mną czy zostajesz? - spytała stanowczo
Czuję że wkurzyłem ją tym pytaniem...
- Lecę - powiedziałem a dziewczyna się rozpogodziła
- To dobrze, bałam się że będę musiała sama lecieć do domu - zaśmiała się i wzięła torbę z rzeczami na ramię - Idziemy?
- Tak - odwzajemniłem uśmiech Hiszpanki
Nie byłem tego taki pewny... Gdy doszliśmy na lotnisko nadszedł czas odlotu. Brunetka weszła do samolotu pierwsza, a ja... Nie wszedłem wogóle. Byliśmy już spóźnieni i zauważyła to dopiero gdy zamknęli samolot gotowy do lotu.
- Maxi! - usłyszałem jej krzyk
- Przepraszam! Nie mogę ich tak zostawić! - to ostatnie co powiedziałem
Samolot odleciał, a ja zostałem sam... Teraz trzeba znaleźć chłopaków...
Nie byłem tego taki pewny... Gdy doszliśmy na lotnisko nadszedł czas odlotu. Brunetka weszła do samolotu pierwsza, a ja... Nie wszedłem wogóle. Byliśmy już spóźnieni i zauważyła to dopiero gdy zamknęli samolot gotowy do lotu.
- Maxi! - usłyszałem jej krzyk
- Przepraszam! Nie mogę ich tak zostawić! - to ostatnie co powiedziałem
Samolot odleciał, a ja zostałem sam... Teraz trzeba znaleźć chłopaków...
Zaraz wrócę!
OdpowiedzUsuńNaxi ;33
UsuńJejku nie wierzę!
Nacia co ty gadasz?
No dobra to niedobre zachowanie Natalii ale żeby ją tak teraz zostawił? No kurna...
Normalnie ja to mam szczęście!
Przed chwilą skomentowałam poprzedni a tu się już pojawił nowy. Fajnie.
Jeju czekam na next!
Nuśka x.x
Jestem :*)
OdpowiedzUsuńHejka xd
Chce zaprosic cie do o nkursu na moim blogu naObeShorta moze sie zglosisz ...
Wracajac do rozdzialu
Zajebisty bo naxi jest w calym
Jak ja sie ciesze ..
Oj maxiu nie wsiadl do samoloti ..
RozlacYlas mi maxi nie wiwrze
Oby szybko polecial kolejntm hehe
Oj Nacia zasluzyla hehe
Czekam na next
Oby dircesca .