Translate

poniedziałek, 9 listopada 2015

Rozdział 6



*Francesca*
Moi rodzice nie żyją... Cały czas powtarzam sobie te słowa, ale dalej nie potrafię w to uwierzyć. Próbuję żeby te pełne bólu słowa nie psuły mi życia. Nie jest to jednak łatwe... Na pewno jednak byłyby one bardziej bolesne gdybym była samotna, bez przyjaciół czy kochającego chłopaka. Gdyby nie miał mi kto pomóc, wysłuchać mnie... Czuję jednak w sobie odczuwalną pustkę, której nic nie może zapełnić. Ta pustka pozostanie, ale będę próbowała nie zwracać na nią uwagi. Jakby jej tam nie było... Tak jak nie ma moich rodziców....
Kolejne łzy spływają po moim policzku. Są niechciane, ale nie da się ich pozbyć. Po prostu są. Czasem aż boję się że w moim organizmie zabraknie wody. Jednak tak się nie stanie, wiem to, ale wciąż o tym myślę.
Wiele myśli kłębi mi się wokół głowy, ostatnio są to tylko bolesne słowa, myśli, uczucia. Brakuje we mnie szczęścia, które odczuwałam całe moje życie. Nie pamiętam już jak to jest czuć się szczęśliwym, wesołym czy pełnym energii. Jest we mnie żal, smutek. Obwiniam o ten wypadek siebie jak i wszystkich wokół. Wszyscy wiedzą że to nie specjalnie, że jest to wywołane bólem. Czasem sama się dziwię że ludzie są wobec mnie tak życzliwi, chodź zdarza mi się nawet ich wyzywać.
Otarłam łzy spływające po moim policzku i wykorzystałam kolejne morze chusteczek. Poszłam do łazienki, żeby zobaczyć w jakim jestem stanie. Nie był on dobry, ale tym razem nie obchodzi mnie to. Mam wszystkiego dość, a mój wygląd przestał mnie już obchodzić. Zresztą tak jak wszystko...

*Naty*
Bardzo martwi mnie Francesca. Jest w złym stanie, to widać. Najgorsze jest to, że chodź bardzo chcę jej pomóc, nie mogę. Po prostu nie potrafię. Włoszka totalnie się załamała, nie chce mieć kontaktu ze światem, z nikim... Często próbujemy z nią porozmawiać, ale ona nie chce. Nie wiemy co mamy zrobić.
Ostatnio Diego i Francesca wrócili do domu, oboje byli załamani. Diego bardzo się o nią martwi, tak samo jak i my. Czasem po prostu mamy dość... Boli nas to jaka się stała. Jej świat zmienił się do góry nogami, a wszystko stało się czarno - białe.
- Naty, nie martw się. Ona potrzebuje czasu - powiedział Maxi gładząc moje ramie
- Ty nie rozumiesz?! Ona straciła rodziców tutaj czas nie pomoże. Tutaj nic nie pomoże... - powiedziałam bliska płaczu
Znamy się z Fran od dziecka, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Nie potrafię na nią patrzeć gdy tak cierpi, z resztą Diego też. Tylko Maxi nie potrafi tego rozumieć, nawet chodź się stara doprowadza mnie do szaleństwa
- Przepraszam - powiedział cicho - Póki co cały czas cię ranię, a chcę tylko pomóc
Spojrzałam w jego śliczne oczy i mocno go przytuliłam
- Rozumiem Maxi, ale tym razem nie możemy nic zrobić - westchnęłam 

*Francesca*
Usłyszałam pukanie do drzwi, w których stanęła moja przyjaciółka
- Jak się czujesz? - spytała i usiadła obok mnie
Bałam się odpowiedzieć. Że zacznie na mnie krzyczeć, że mam się ogarnąć.
Nawet nie zauważyłam jak znów zaczęłam płakać
- To boli - wyłkałam i spojrzałam na przyjaciółkę
- Nie możesz się tak załamywać. Trzeba  żyć dalej
- To nie takie łatwe
- Na pewno dasz radę tylko chociaż spróbuj - mówiła ale ja miałam dość
Każdy mówi że mam się nie załamywać, że będzie dobrze. Ale ja wiem że nie będzie. Bez nich to nie jest to samo. Myślałam nawet nad samobójstwem, ale jest to zwyczajne poddanie się. Próbuję przestać płakać, ogarnąć się. Nikt nawet o tym nie wie i chcę żeby tak zostało
- Naty tak się nie da! Wszystko wydaje ci się takie łatwe, a nie wiesz nawet jak to jest być smutnym. Całe twoje życie to pełnia szczęścia...
- Twoje życie też takie było - przerwała mi
- Ale już nie jest - powiedziałam i poszłam do łazienki
Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam gorzej niż zombie, trochę mnie to przeraża. To, jak bardzo się zmieniam... Zachowuję się trochę jak emo, brakuje mi jeszcze tylko pociętych rąk. Wzięłam do ręki maszynkę i oglądając ją przez przypadek pocięłam sobie palec. Poleciała po nim struga krwi, w drzwiach stanęła Naty
- Fran! - krzyknęła i spojrzała na mnie - Chcesz się ciąć?! - krzyczała
Miałam łzy w oczach
- Naty to nie tak... Wzięłam ją do ręki, ale nie chciałam się pociąć - mówiłam prawie przez łzy
- A to? - spojrzała na mój palec - Mogłabyś chociaż nie kłamać - powiedziała wycofując się
- Nie kłamię - wyłkałam a ona wybiegła z łazienki
Usiadłam na kafelkowej podłodze i zaczęłam płakać. Nikt mi już nie wierzy... Zostałam sama

*Naty*
Pobiegłam do salonu gdzie siedzieli chłopcy. Usiadłam obok Maxiego i mocno go przytuliłam
- Nie płacz, co się dzieje? - spytał zmartwiony
- Boję się - wyłkałam - Ona chciała się zabić
- Co?! - krzyknął Diego patrząc na mnie nie dowierzając
- I zostawiłaś ją tam?! - powiedział głośno Maxi
- Mówiła że niby tylko oglądała maszynkę i przez przypadek pocięła sobie palec ale ja jej nie wierzę - mówiłam przez łzy - Myślałam że się ogarnie, ale nie. Ona chce się zabić. Mam dość, jej nie da się pomóc. Próbowaliśmy już wszystkiego a z nią jest coraz gorzej - mówiłam i zobaczyłam Fran stojącą na schodach
Wyglądała... Normalnie. Uczesała włosy, pomalowała się i ubrała swoją ulubioną sukienke
- Ja... ja chciałam iść się przewietrzyć - powiedziała prawie bezgłośnie
- Ty? Przewietrzyć się?! - krzyczałam
- Natalia! - upomniał mnie Maxi
- Ładnie wyglądasz - powiedziałam dziwiąc się samej sobie co mówię
Czyżbym aż tak na nią nakrzyczała że postanowiła się ogarnąć? Z jednej strony się cieszę, a z drugiej... Boli mnie że zrobiłam jej przykrość... Nie odpowiadając mi brunetka zeszła po schodach i wręcz wybiegła z domu... 
- Skrzywdziłam ją - powiedziałam łamiącym się głosem i pobiegłam w ślady przyjaciółki
Znalazłam ją na małym murku. Pisała coś. Podeszłam do niej od tyłu ale mnie zauważyła
- Przepraszam... - zaczęłam ale mi przerwała
- Dziękuję - powiedziała i mocno mnie przytuliła
- Co...? Za co? - spytałam zdziwiona
- Za to przy mnie jesteś - uśmiechnęła się
Dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej. Co było powodem tego?
- Coś się stało? - zaśmiałam się
- Kiedy wtedy się rozpłakałaś gdy trzymałam tą żyletkę byłam bliska załamania. Powiedziałam sobie, Fran co ty robisz? Przez ciebie cierpią twoi przyjaciele. No więc opatrzyłam sobie ten palec, ogarnęłam się i coś znalazłam - pokazała mi kartkę






1 komentarz:

  1. cudne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ciesze sie ze fran sie ogarneła !
    Diego ją kocha do cholery
    nie pozwoliłby na to
    naxi też !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń