Odbierz przeciętnemu człowiekowi jego kłamstwo życia, a
zabrałeś mu zarazem całe szczęście
Hope
Otworzyłam szeroko oczy. Nie mogłam uwierzyć, że tata Simona mógł zrobić mi takie świństwo. Przecież mógł mnie zabić! On jest nienormalny... Pewnie tak samo jak jego syn. Nie wiem czy kiedykolwiek będę mogła mu zaufać. Przecież oni mogą współpracować!
- Hope, uspokój się córeczko... - pocieszał mnie tata
- Nie! Co jeśli Simon też będzie chciał mi coś zrobić?!
- Rozmawiałem z nim, o niczym nie wiedział...
- Pewnie jest aktorem! Latami uczył się jak cię omamić!
- Masz zbyt bujną wyobraźnię...
- Ciebie to śmieszy?! On mnie chciał zabić!
- Nie on tylko jego tata
- A on razem z nim! - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy - Wiedziałam, żeby mu nie ufać!
- Może lepiej z nim porozmawiaj...
- Żeby mnie dobił?! Całe wakacje muszę siedzieć w domu przez tych debili, bo miałam tą durną operacje!
- Dam mu znać żeby do ciebie przyszedł, bo naprawdę zaczynasz wymyślać jakieś historie córciu...
- Najlepiej! Niech mnie zabije a ty pójdziesz do tej swojej durnej Stelli i jej dziecka! Nie będziesz się musiał mną przejmować!
- Znowu do tego wracasz? Przecież wiesz że cię kocham...
- Wynoś się stąd! Ty, Stella, to durne dziecko i Simon!
- Kochanie, przestań tak krzyczeć...
- Wyjdź! - krzyknęłam i schowałam twarz w dłonie
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Na szczęście wyszedł. Myśli, że jak się mnie pozbędzie to wszystko będzie dobrze. Może jeszcze mój tata z nimi współpracuje?! Mam już tego serdecznie dość. W tym momencie potrzebna jest mi mama, ale nie ta sztuczna, za którą uważa się ta dziunia - Stella. Potrzebuję prawdziwej mamy, tej zmarłej, której już nigdy nie zobaczę...
William [Tata Hope]
Naprawdę nie wiem, co stało się mojej córce. Ten wypadek bardzo źle na nią wpłynął. Hope zawsze była taką wesołą, radosną dziewczynką. A może ja nie zauważyłem jak bardzo się zmieniła. Kogo ja okłamuje... Odkąd umarła moja żona Hope jest zupełnie kimś innym... Teraz od kiedy jestem ze Stellą, przestała się do mnie odzywać. Wręcz nienawidzi mnie...
- Dzień dobry - usłyszałem
Obok mnie stanął smutny Simon, to pewnie przez moją córkę i jego ojca...
- Witam - mruknąłem - Co u Emmy?
- Lepiej niż wcześniej - westchnął - Rozmawiał pan z Hope?
- Tak... Jest wściekła, na ciebie też
- To nie fair, ja nic nie zrobiłem!
- Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać
- Co?! - krzyknął - Przecież ona mnie zabije!
- Tylko ty możesz jej przemówić do rozsądku
- Nie prawda! A pan?!
- Wyszło jeszcze gorzej... Zaczęło się na tobie, a skończyło na mojej nowej żonie Stelli, nowym dziecku i naszej kłótni...
- Przykro mi
- Mi też - powiedziałem i odszedłem
Simon
Nie wierzę, że mam takiego niefarta w życiu. Kiedy już chciałem wyznać Hope miłość, mój ojciec musiał ją przejechać, spowodować ten cały wypadek. Nie wiem na co liczy William, przecież ona mi nigdy nie wybaczy, choćbym nie wiem ile prosił...
Postanowiłem jednak pójść porozmawiać z Hope. Najwyżej mnie zabije, chyba już nic nie stracę. Ojciec siedzi w więzieniu, matka się ode mnie odwróciła a moja miłość siedzi teraz w szpitalu i mnie nienawidzi. Jak już mówiłem, mam ,,super'' życie. Niechętnie wszedłem do szpitala. Podszedłem do recepcji i stanąłem przed znaną mi blondynką
- Victoria? - zdziwiłem się - Co ty tu robisz?
- Pracuję - zaśmiała się - Nie no coś ty, jestem za młoda. Moja mama tu pracuje, a ja chwilowo jestem tu za nią. Chcę w przyszłości tu pracować i postanowiłam czasem być tu gdy ona ma inne zajęcia w pracy
- Na szczęście, ratujesz mi życie. Muszę iść odwiedzić...
- Hope? - przytaknąłem - Słyszałam, straszna sprawa... Pomyśleć że tego samego dnia z nią rozmawiałam - westchnęła - Racja, masz szczęście że ja tu jestem. Inaczej by cię nie wpuścili
- Wiem... Ale ty mnie wpuścisz, prawda?
- Tak, ale uważaj. Jak moja mama cię złapię to po mnie. Zabroniła mi kogokolwiek wpuszczać bez jej zgody, a nie ma cię na liście którą mi dała
- Będę uważał, jak twoja mama się nazywa?
- Natalia Sevyl - uśmiechnęła się
- Dzięki Viki, jesteś super - powiedziałem - W której sali leży Emma?
- Chwilka... - zamyśliła się i wpisała coś w komputerze - Sala nr. 370, aha i winda jest zepsuta
- Co?! A które to jest piętro?!
- Nie chcesz wiedzieć - zaśmiała się - Powodzenia Simuś!
Hope
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam, nie miałam ochoty nikogo widzieć. Pukanie jednak nie ustąpiło, po parunastu sekundach drzwi się otworzyły
- Simon?! - krzyknęłam - Co ty tu robisz?!
- Chciałem z tobą pogadać...
- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć!
- Wysłuchaj mnie...
- Co? Może chcesz mi podciąć gardło albo wbić nóż w plecy?! Przejechać mnie nie możesz, bo... No tak, zrobił to twój tata! - krzyczałam
- Ja nie wiedziałem, że on chciał...
- Nie wiedziałeś - prychnęłam - Mało mnie to obchodzi, masz stąd wyjść
- Nie mów tak... Sama wiesz jaka jest prawda
- Pff, niby jaka
- Nie potrafiłbym cię skrzywdzić, Hope
- Serio? Jakoś robisz to odkąd tu przyjechałeś. Niszczysz mi życie i tyle, lepiej byłoby gdybyś w ogóle tu nie przyjeżdżał - warknęłam
Chyba zrobiłam mu przykrość tym co powiedziałam, ale i tak sobie nie poszedł
- Nie możesz zrozumieć, że nic nie wiedziałem?! Pokłóciłem się z całą rodziną, bo każdy mówi że to był przypadek. A wiesz czemu ja nie?! Bo mi się podobasz!!!
__________________________________________________________________
Hej misie ;)
Wiem, znowu strasznie długo nie było rozdziału
Bardzo was za to przepraszam
Nie wiem, kiedy będzie rozdział
Czerwiec jest dla mnie bardzo zabiegany
8 czerwca mam urodziny, a także wycieczkę 4 dniową
Obie rzeczy tego samego dnia ;))
Nieźle, co nie? XD
W każdym razie postaram się napisać rozdział jeszcze przed wycieczką
I dzięki mojej kol, którą raczej znacie (Natalia)użyczy mi
internetu i dodam jeszcze jeden rozdział na wycieczce xdd
Ale nic nie obiecuję!
Obiecałam Nuśce pewną niespodziankę, ale
plany się zmieniły i będzie dopiero w 1 rozdziale
2 sezonu
Na pewno będziecie mocno zdziwieni :DDD
Miłego dnia ;*
DomiNika