Translate

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 14 - Po co miałbym ci coś dosypywać...



*Naty*
Po 5 minutach doszłyśmy na miejsce. Moja siostra już trochę się uspokoiła, ale gdy na nią zerkałam widziałam że dalej łzy spływały po jej zaróżowionych policzkach. Najgorsze że za tydzień ma urodziny, co jeśli do tego czasu się nie pogodzą? Diego powiedział coś głupiego, ale Fran troszkę za bardzo się tym przejmuje. Muszę ją jednak wspierać, to moja siostra.
- Fran, to tutaj - wskazałam na dość wysoki budynek mieszkalny - Mieszkamy na 3 piętrze - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę klatki
- Ty mieszkasz - powiedziała cicho - Serio, nie chcę robić problemów
- Ile razy ci mówiłam że nie robisz problemów? - powiedziałam a ona westchnęła
Weszłyśmy do mieszkania, było raczej w kolorze fioletowym, moim ulubionym. Przyznaję, że dlatego też mi się spodobał, ale to szczegół. W sypialni było jedno łoże małżeńskie, ale Fran nie powinno to przeszkadzać. Kuchnia była w odcieniu niebieskim, strasznie mi się podobała. Salon był dość malutki, ale nowoczesny.
Mieszkanie posiadało dwie łazienki, co jest ogromnym plusem. Jedna w kolorze fioletowym - moja, a druga w czerwonym - Fran. Akurat to jej ulubiony kolor więc nie będzie problemów
- Jak ci się spodoba? - spytałam
- Mieszkanie jest śliczne - uśmiechnęła się 
- I całe nasze - zaśmiałyśmy się
- Duży czynsz?
- Nie aż tak, ale tym akurat nie musisz się przejmować. Jestem starsza - powiedziałam a ona wystawiła język
- Cicho... - powiedziała i ponownie zaczęłyśmy się śmiać
Tę rozkoszną chwilę przerwał dzwonek do drzwi
- Kto otworzy?  - spytałam a Fran spojrzała na mnie pewnym wzrokiem
- Ta młodsza
Podeszła do drzwi i jakby nic uśmiechnęła się do chłopaków stojących za drzwiami
- Cześć Maxi, cześć ty nieufny... - zaczęła ale zatkałam jej buzie ręką
- Hej - wyszczerzyłam się - Co was tu sprowadza?
- Puść mnie! - krzyczała moja siostra - Przecież go nie zabije - zaczęłyśmy się śmiać
Już 3 raz od 10 minut!
- Tylko go tasakiem poćwiartuje - powiedziała a Maxi i Diego się wycofali  - Żartuje, wiem po co przyszliście - westchnęła i spuściła wzrok
Następnie spojrzała na mnie niepewnie a ja delikatnie ją do nich popchnęłam
- Zostawmy ich samych - powiedział Maxi
Wszedł do domu, wypchnął Fran i zamknął drzwi na zamek
- Pogięło cię?! - krzyknęłam przez śmiech
- Skarbie, oni się pogodzą a my mamy czas dla siebie
- Tak w ogóle, czemu nie chodzimy na randki? - spytałam
- Ostatnio planowałem poczwórną randkę, ale Diecesca nam się pokłóciła
- Diecesca?
- Złączyłem imiona 
- A jak brzmią nasze?
- Naxi
- Jak słodko - pisnęłam i przytuliłam mojego chłopaka
Gdy odsunęliśmy się od siebie otworzyliśmy drzwi, za którymi nikogo nie było
- Mówiłem - powiedział uśmiechnięty brunet a ja westchnęłam
- Już się tak nie ciesz, ona serio jest załamana
- Przecież wiem, dostał ode mnie opierdziel że ma jej nie ranić
- Naprawdę? - pisnęłam i mocno wtuliłam się w mojego chłopaka - Jesteś kochany
- I cały twój - uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy

*Francesca*
Postanowiliśmy się przejść. Od 10 minut nikt się nie odzywa, ale aż tak mi ta cisza nie przeszkadza. Kocham Diego, ale jak on mógł w ogóle pomyśleć, że dalej mogę kochać Marco? Ten dupek mnie zostawił i wbił mi nóż w brzuch! A ten ma jeszcze czelność mówić, że...
- Fran... - powiedział cicho - Tak bardzo cię przepraszam, powiedziałem coś głupiego, ale czemu się dziwisz. Jesteś cudowną dziewczyną, przy tobie zaczynam pleść jakieś głupstwa, potem mi się za to bardzo obrywa. To moja wina, nie powinienem tego powiedzieć, nawet nie wiesz jak tego żałuje
- Słyszałam to w swoim życiu wiele razy. ,,Fran, żałuje. Przebacz mi''. Głupia ja zawsze przebaczałam i sam wiesz jak na tym wychodziłam... To nie jest łatwe. Kocham cię, ale daj mi jeszcze czas, proszę...
W tym momencie w krzakach usłyszałam szelest
- Co to? - powiedziałam przestraszona i wtuliłam się w chłopaka - Przepraszam... - powiedziałam cicho lekko się odsuwając ale on znowu mnie przytulił
- Nie bój się, to wiatr - powiedział mocno mnie w siebie wtulając i było to bardzo miłe uczucie
Ponowny szelest. Zza krzaków wyszła jakaś postać, mężczyzna, Marco...
- Co ty tu robisz?! - krzyknął wściekły Diego - Bierz dupę w troki  i stąd spieprzaj!
- Wyluzuj, przecież nic od was nie chce  - powiedział a ja zaczęłam płakać 
- Spierniczaj stąd ! Jesteś popieprzonym debilem! - krzyknęłam
Nagle upadłam, dostałam od Marco w głowę... Zemdlałam....

*2 godziny później*
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Na początku widziałam rozmazany obraz, ale po chwili zauważyłam że jestem w jakiejś sypialni. Usłyszałam kroki, do pomieszczenia wszedł Marco
- Czego ode mnie chcesz! - krzyknęłam - On mnie znajdzie! Nawet się nie męcz! Policja pewnie mnie szuka!
- Spokojnie, mocno dostałaś i jakaś taka pyskata jesteś. Znowu chcesz dostać nożem? - spytał dość łagodnie - Myślę, że nie więc bądź grzeczna. Masz tu wodę - podał mi szklankę
- Pewnie coś tam dosypałeś!
- Po co miałbym ci coś dosypywać... Chcę cię żywą, zresztą jesteś chyba odwodniona
- Nie wypije tego!
- Nie podnoś na mnie głosu - warknął - Pij to albo ci do gęby to wleje. Jak mi będziesz mdlała z odwodnienia to zobaczysz co to jest zły Marco
- Już wiem co to jest zły Marco...
- Więc wypijesz wodę? - powiedział
Niechętnie wzięłam wodę i wypiłam całą szklankę
- I co? Otrułem cię? - spytał ironicznie
- Nie... - powiedziałam cicho
- Grzeczna - pogłaskał mnie po policzku - Prześpij się, jest 22:00, rano do ciebie przyjdę. I nawet nie próbuj wychodzić - warknął
Wziął szklankę i wyszedł zamykając drzwi na klucz. W co ja się wpakowałam...

*Rano*
Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Przy łóżku zobaczyłam Marco. Czyli to nie był sen...
- Hej skarbie - powiedział
- Nie mów tak do mnie - warknęłam
- Masz być grzeczna - warknął - Idź do łazienki, masz tam przyszykowane ubrania. Ogarnij się trochę i wróć tu. Odrazu...
Niechętnie wstałam i poszłam za chłopakiem. Zamknęłam się w łazience i spojrzałam w lustro. Wyglądam jak ostatnie gówno. Wzięłam szybki prysznic, gdy skończyłam ubrałam bieliznę, rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone i ubrałam wybraną przez Marco sukienkę:


Gdy w miarę się ogarnęłam wyszłam z łazienki i udałam się do sypialni, w której czekał już na mnie chłopak
- Dłużej się nie dało? - mruknął
- Za krótka ta sukienka, masz dłuższą? - powiedziałam zmieniając temat a on się uśmiechnął
- Specjalnie jest taka krótka - powiedział podchodząc do mnie - Tam masz śniadanie
- Znowu woda do picia?
- Musisz się zdrowo odżywiać 
Na to tylko prychnęłam. Chwyciłam szklankę, wypiłam jej zawartość. Poczułam że robi mi się słabo. Zemdlałam...

_________________________________________________________________________
Jest rozdziaaał! Nie za bardzo mi się podoba no ale przynajmniej jest :/
Wszystkiego najlepszego w nowym roku!
Piszcie czy spoko rozdział, tym razem następny będzie szybszy. Jeśli będą dziś 3 komentarze, to jeszcze dzi go dodam
DomiNika




3 komentarze:

  1. Cudowny
    Kochany maxi że dał Diego niezła lekcje
    Żeby tylko Marco nic nie zrobił Fran
    Biedna fran

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudny !!!!!!!!
    kurde naxi wie o naxi szok xddd
    chce ich randevu
    moze niegrzeczne ...
    diecesca nie !!!!!!!!!
    znowu ich rozwalasz
    a m,arco j ą zgwałci lub pojedzie do burdelu kurcze

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki cudowny *_*
    Jeszcze dziś chce widzieć 15!

    OdpowiedzUsuń